"Misja Ligi Arabskiej w Syrii to fiasko. Ludzie wciąż giną"

"Misja Ligi Arabskiej w Syrii to fiasko. Ludzie wciąż giną"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Syryjczycy chcą skończyć z reżimem el-Asada (fot. Wikipedia)
Wojskowy przywódca syryjskiego powstania przeciwko reżimowi Baszara el-Asada, pułkownik pułkownik Riad al-Asad określił jako "fiasko" misję arabskich obserwatorów w jego kraju, ponieważ nie przyczyniła się do zmniejszenia rządowych represji. Pułkownik Riad al-Asad zaapelował do ONZ o przejęcie odpowiedzialności za rozwój sytuacji w jego kraju.
Nawiązując do ostatnich wydarzeń i nie malejącej liczby ofiar rządowych represji, Riad al-Asad wezwał Ligę Arabską, aby oddała inicjatywę w kwestii Syrii w ręce ONZ, która "ma większe doświadczenie w znajdowaniu rozwiązań i przyjmowaniu na siebie odpowiedzialności".

Liderzy cywilnych przeciwników reżimu wezwali do masowych demonstracji ulicznych po zakończeniu piątkowych modłów, również pod hasłem: "żądamy umiędzynarodowienia" syryjskiego kryzysu. Także cywilni przywódcy powstania przeciwko reżimowi w Damaszku zdają się widzieć jedyne wyjście w interwencji ONZ. - Oczekujemy, że Liga Arabska ogłosi niepowodzenie misji obserwatorów z ramienia tej organizacji - oświadczył przebywający w Turcji Riad al-Asad.

Misja traci wiarygodność

Komisja ministrów Ligi Arabskiej zajmująca się sytuacją w Syrii ma się spotkać w niedzielę w Kairze, aby wysłuchać raportu szefa misji obserwatorów. Według agencji prasowych, misja z dnia na dzień traci wiarygodność w oczach syryjskiej opozycji, ponieważ jej obecność nie przyczyniła się do zmniejszenia represji. Rządowe siły bezpieczeństwa zabiły 5 stycznia co najmniej dziesięć osób, z których sześć straciło życie w mieście Garib, w prowincji Dajr az-Zaur na północnym wschodzie kraju. Siły bezpieczeństwa zdobyły to miasto niespodziewanym atakiem. W czasie szturmu użyły artylerii.

Według płk. Asada, który potwierdził, że spotkał się z arabskimi obserwatorami w Hims w środkowej Syrii, głównym ośrodku ruchu opozycyjnego, z syryjskiej armii rządowej zdezerterowało dotąd 40 000 żołnierzy. Według innych źródeł, m.in. doniesień agencyjnych z Kairu, Wolna Armia Syryjska (WAS) liczy 20 000 do 25 000 tysięcy członków. Znajdują się oni głównie w Syrii, podczas gdy ich dowództwo kieruje działaniami ze sztabu na terenie Turcji.

"Opozycja to patrioci, nie zbrojne gangi"

Ranni żołnierze WAS są kierowani do szpitali wojskowych w tym kraju. WAS rozpowszechniła na YouTube film wideo pokazujący spotkanie, w którym uczestniczą mężczyźni w mundurach i inni - w pomarańczowych kamizelkach obserwatorów. Mężczyzna po cywilnemu wyjaśnia obserwatorom, że wojskowi, którzy zdezerterowali z armii rządowej, to nie "zbrojne gangi", jak twierdzi rząd, lecz patrioci.

Według lokalnych cywilnych komitetów koordynacyjnych opozycji, od czasu przybycia arabskich obserwatorów do Syrii 26 grudnia od kul sił bezpieczeństwa zginęło tam 390 osób. Syryjska opozycja zarzuca członkom misji obserwacyjnej przysłanej przez Ligę Arabską "brak profesjonalizmu". Z drugiej strony przyznaje, że reżim prezydenta Baszara el-Asada używa wszelkich środków, aby utrudnić im pracę.

Kolejna amnestia

Władze syryjskie ogłosiły, że wypełniając warunki porozumienia z Ligą Arabską, zwolniły 552 opozycjonistów zatrzymanych podczas demonstracji, którzy "nie mieli krwi na rękach". Jest to druga grupa osób zwolnionych po przybyciu arabskich obserwatorów.

zew, PAP