Uwięziła go złamana noga. Członek załogi uratowany po 36 godzinach

Uwięziła go złamana noga. Członek załogi uratowany po 36 godzinach

Dodano:   /  Zmieniono: 
Być może we wraku wciąż są ludzie (fot. EPA/MAURIZIO DEGL' INNOCENTI/PAP) 
Szef obsługi pokładowej jest trzecią osobą, uratowaną z włoskiego statku wycieczkowego, leżącego u wybrzeży Toskanii. Mężczyzna pomagał pasażerom opuścić pokład, ale sam nie zdołał z niego zejść, gdyż złamał nogę. Wciąż nie ma informacji o 17 poszukiwanych.
Półtorej doby uwięziony na pokładzie statku Włoch czekał na ratunek, wołając o pomoc. Strażacy dotarli do niego 15 stycznia przed południem. - Cały czas wierzyłem, że nadejdzie ratunek, przeżyłem 36 godzin koszmaru - powiedział ocalony Marrico Giampetroni.

Katastrofa Costy Concordii - czytaj więcej na Wprost.pl:

Ostatni Polak z Concordii przeżył? "Bardzo duże prawdopodobieństwo"

Pod pokładem Concordii znaleziono ludzi. Przeżyli

"Sceny jak z Titanica" - dramatyczny finał rejsu włoskiego statku wycieczkowego

Włochy: na pokładzie statku, który osiadł na mieliźnie, było 12 Polaków

Katastrofa Concordii: winny kapitan? Gdzie jest Polak?

Kiedy 13 stycznia wieczorem statek Costa Concordia uderzył o skały i przechylił się nabierając wody, szef obsługi pokładowej Giampetroni pomagał pasażerom schodzić do szalup ratunkowych. Następnie zszedł na jeden z dolnych poziomów, by sprawdzić, czy są tam jeszcze ludzie. Wtedy poślizgnął się i złamał nogę. Nie mógł więc o własnych siłach opuścić statku. Akcja dotarcia do mężczyzny była bardzo trudna, ponieważ uczestniczący w niej ratownicy musieli pokonać zalane pomieszczenia.

W nocy z 14 na 15 stycznia uratowano małżeństwo Koreańczyków, uwięzionych w kajucie. Są cali i zdrowi, po badaniach opuścili szpital. Według najnowszych danych nie ma informacji o 17 osobach, których nazwiska figurują na listach pasażerów i członków załogi - powiedział przedstawiciel władz regionu Toskania Enrico Rossi. Nie wyklucza się, że część z tych ludzi nie została zarejestrowana w chwili ewakuacji do jednego z wielu miejsc, gdzie dotarli rozbitkowie.

Prokuratura, na wniosek której aresztowano kapitana statku, wyjaśniła, że środek ten zastosowano w związku z groźbą ucieczki.

zew, PAP