"Fala nienawiści do Putina będzie narastać, powieszą na nim wszystkie psy"

"Fala nienawiści do Putina będzie narastać, powieszą na nim wszystkie psy"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Władimir Putin z młodym hokeistą (fot. EPA/ALEXEY NIKOLSKY/RIA NOVOSTI)
Wygranie marcowych wyborów prezydenckich, to najgorsze, co może spotkać Władimira Putina - uważa były wicepremier i minister prywatyzacji Alfred Koch. Jego analizę opublikowało w sieci radio Echo Moskwy.
Koch wyjaśnia, że Putin "będzie musiał przeprowadzić niepopularne reformy, przede wszystkim - emerytalną, a niegdysiejszego kredytu zaufania od narodu nie ma". W ocenie byłego wicepremiera, spadek popularności obecnego szefa rządu będzie postępować. "Do końca roku straci resztki pozyskanego elektoratu. Zostanie tylko z twardym, wynoszącym 25-30 proc." - prognozuje Koch.

Czytaj więcej na Wprost.pl:

Putin: mogę rozmawiać z ludźmi na dowolny temat

"Przez cały przyszły rok będzie narastać fala nienawiści do niego osobiście. Jego realne grzechy zostaną wymieszane ze zmyślonymi. I  pogłoskami. Po tym wszystkim najbardziej pragmatyczna część jego stronników zacznie szukać porozumienia z opozycją. I uciekać od Putina. Przewiduję, że jako pierwsi odejdą od niego sędziowie i dziennikarze" -  konstatuje Koch.

"Zaczną się żywiołowe procesy nad jego skorumpowanymi kompanami, zainicjowane przez konkurentów. Kompani pobiegną do opozycji z kasą. Opozycja materialnie okrzepnie. Zacznie kupować czas antenowy. Do końca 2013 roku krytyka Putina stanie się powszechna, a konsens narodowy sprowadzi się do tezy, że »Putin, to złodziej«" - dodaje.

"Powieszą na nim wszystkie psy"

Według byłego ministra prywatyzacji, "powieszą na Putinie wszystkie psy - od  wysadzenia w powietrze domów w 1999 roku po wielomiliardowe przekręty". "Oponowanie temu wszystkiemu będzie nieprzyzwoite. Przy czym, jak zawsze w Rosji, jego najostrzejszymi krytykami będą ci, którzy dzisiaj z pianą na ustach go popierają" - wskazuje.

W opinii Kocha, "Putina czekają dwa lata ciężkich rozczarowań". "Choć formalnie będzie nadal legalnym prezydentem, to faktycznie nie będzie miał władzy, gdyż jego poleceń, nawet tych najsensowniejszych i mających ustabilizować sytuację, już nikt nie będzie wykonywać - wszyscy będą się bać krzyków opozycji, jednakowo niezadowolonej z tego, co rozsądne i  nierozsądne" - zauważa.

"Nikt nie zechce za Putina umierać"

"Władza federalna będzie zdyskredytowana. Widok starzejącego się, bezradnego prezydenta zacznie dominować nad całą sytuacją" - dodaje ekswicepremier. Prognozuje on, że wówczas Putin "zdecyduje się na przesilenie, jak komuniści w sierpniu 1991 roku, i chcąc nie chcąc sprowokuje krótki, ale  ostry konflikt". "Krótki dlatego, że do tego czasu już nie będzie miał żadnej bazy społecznej i nikt nie zechce za niego umierać. Co będzie dalej, nietrudno przewidzieć. Albo będziemy mieli pokojowy scenariusz (patrz - ustąpienie Michaiła Gorbaczowa), albo siłowy (patrz - Muammar Kaddafi rozerwany na strzępy przez tłum)" - pisze Koch.

Zaznacza on, że "w pokojowy scenariusz za bardzo nie wierzy, gdyż w  1991 roku taki wariant był możliwy dzięki unikatowym cechom Gorbaczowa, który nie próbował za wszelką cenę pozostać u władzy i nie kradł". "W danym przypadku mamy jego absolutne przeciwieństwo" - konstatuje.

"Putin nie zostawił żadnego wyboru"

"Z przyjemnością posłuchałbym pozytywniejszego scenariusza, nie  niosącego ryzyka rozpadu kraju. Wszelako wygląda na to, że Putin nie  zostawił żadnego wyboru. Ani sobie, ani krajowi. Alternatywą mogłaby być odbudowa popularności Putina z obecnych, dość hipotetycznych 45 proc. do co najmniej 60 proc., ale coś takiego w światowej praktyce jeszcze się nie zdarzyło. Jest jeszcze represyjny wariant a la Stalin - z  aresztowaniami i egzekucjami. W tym wypadku napotka obstrukcję ze strony społeczności światowej (przede wszystkim - aresztowanie kont), a na to  pójść nie może, bo kompani poderżną mu gardło" - wskazuje b. szef resortu prywatyzacji.

"Smutno i ciężko to konstatować. Wygląda jednak na to, że w  najbliższych dwóch latach będziemy musieli przez to wszystko przejść. Gdyby odszedł dzisiaj, to mógłby przejść do historii jako bohater narodowy. A tak sam za sobą pali mosty" - zauważa. "Zaiste, jeśli Pan Bóg chce ukarać człowieka, to odbiera mu rozum..." - konkluduje Koch.

Kim jest Koch?

50-letni Koch był wicepremierem i ministrem prywatyzacji w rządzie Wiktora Czernomyrdina w latach 1996-97. Wcześniej, przez prawie sześć lat, był wiceszefem resortu prywatyzacji. W latach 1990-93 pracował w  zarządzie Petersburga. Po odejściu z rządu kierował holdingiem medialnym Gazpromu, w którego skład wchodzi telewizja NTV i radio Echo Moskwy. Później reprezentował obwód leningradzki w Radzie Federacji, izbie wyższej parlamentu Rosji. Jest przewodniczącym rady redakcyjnej magazynu dla mężczyzn "Miedwied", wydawanego przez oficynę FMG, która należy do  zaprzyjaźnionego z Kremlem oligarchy Olega Deripaski.

zew, PAP