Władze Białorusi zachęcają do... używania języka białoruskiego

Władze Białorusi zachęcają do... używania języka białoruskiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Na Białorusi tylko 23 procent ludności mówi w ojczystym języku (fot. PA/TATYANA ZENKOVICH/PAP)
Na ulicach Mińska trwa akcja popularyzacji języka białoruskiego pod hasłem „Smak białoruskiej mowy”. Zdaniem ekspertów może ona zachęcić mieszkańców do używania tego języka, którym na co dzień mówi jedynie 23 proc. ludności.
W najważniejszych miejscach stolicy wiszą plakaty przedstawiające owoce leśne – poziomki, jeżyny czy żurawiny. Pod obrazkami umieszczono niewielkim drukiem ich nazwę po rosyjsku oraz czerwonymi, stylizowanymi literami nazwę białoruską. Jak można się przekonać, nazwa białoruska bywa niekiedy bardziej zbliżona do języka polskiego niż rosyjska. Na przykład rosyjska „klukwa" to po białorusku „żurawiny”.

Białorusinów zachęca agencja reklamowa

Plakaty firmuje Instytut Języka i Literatury Białoruskiej Narodowej Akademii Nauk. Jak przyznał jego dyrektor Alaksandr Łukaszaniec, nie była to inicjatywa samego Instytutu, tylko agencji reklamowej, ale pomysł zyskał jego aprobatę. - Uważam, że to ładna reklama i powinno być takich więcej. Pojawiły się po raz pierwszy w zeszłym roku. Przyciągają uwagę i kształtują estetyczny stosunek do języka białoruskiego -  podkreśla.

Prezes Stowarzyszenia Języka Białoruskiego Aleh Trusau uważa, że ta akcja już przyniosła pozytywne skutki. - To dodaje optymizmu człowiekowi, który dziś nie mówi po białorusku, ale nie miałby nic przeciwko temu, żeby nawiązano z nim rozmowę w tym języku. Żeby zacząć mówić w jakimś języku, potrzebna jest ochota. Od pragnienia do realizacji daleka droga, ale bez pragnienia nic nie będzie. To cudowna akcja - powiedział.

Coraz mniej ludzi używa języka białoruskiego

W ciągu dziesięciu lat, które minęły między dwoma ostatnimi spisami powszechnymi - w 1999 i 2009 r. - odsetek osób, które mówią po  białorusku w domu, spadł na Białorusi z 37 do 23 proc. Podczas ostatniego spisu język białoruski jako ojczysty wskazało 53 proc. mieszkańców Białorusi - o 20 proc. mniej niż podczas poprzedniego. Sondaż przygotowany niedawno na zlecenie niezależnego Związku Pisarzy Białoruskich wykazał, że 13,3 proc. Białorusinów w ogóle nie umie czytać po białorusku. Według Ministerstwa Kultury w 2011 r. 8,5 proc. wydanych na Białorusi książek stanowiły pozycje w języku białoruskim.

1 procent studentów uczy się po białorusku

Państwowa agencja BiełTA poinformowała zaś w poniedziałek, w roku szkolnym 2011/12 do białoruskojęzycznych przedszkoli chodziło 12 proc. dzieci, do białoruskojęzycznych średnich szkół ogólnokształcących 18 proc. uczniów, a na studia po białorusku 0,9 proc. studentów. - To wskutek działań Ministerstwa Edukacji spada liczba klas białoruskojęzycznych – twierdzi Trusau. - Kiedy rodzic chce zapisać dziecko do rosyjskojęzycznej klasy, żadnego wniosku pisać nie musi, ale  żeby dostać się do klasy białoruskojęzycznej, już tak.

Białorusini rozumieją białoruski, ale go nie używają

Widzi on jednak także pozytywne zjawiska. Uważa na przykład, że  Ministerstwo Kultury wiele robi dla języka białoruskiego, z samym ministrem Pawłem Łatuszką na czele, który – słowami Trusaua -  „codziennie mówi po białorusku". Za bardzo ważne uważa Trusau także to, że większość Białorusinów rozumie białoruski, nawet jeśli go nie używa. Jak wskazuje, prężnie rozwija się białoruskojęzyczny internet, a na marzec zapowiedziano testowe uruchomienie kanału telewizji państwowej całkowicie po białorusku.

Według Trusaua Białorusinom było trudniej niż innym narodom zachować swój język, gdyż począwszy od XVII w. kraj był poddawany polonizacji na  zmianę z rusyfikacją i dopiero około 30 lat przed rewolucją październikową białoruscy pisarze tacy jak Janka Kupała czy Jakub Kołas stworzyli ten język praktycznie od nowa. - Polonizacja byłą gorsza niż rusyfikacja, bo rusyfikacja miała bardziej prymitywną postać, a polonizacja była prowadzona bardzie profesjonalnie, bo kultura polska stała wyżej - mówi Trusau.

Mickiewicz białoruskim szlachcicem

Podaje przykład Mickiewicza: "To typowy białoruski szlachcic, a po białorusku nie pisał, chociaż świetnie znał ten język i lubił go. Kiedy był profesorem Sorbony, mówił francuskim studentom, jaki białoruski język jest ładny". Podsumowując sytuację językową w kraju, Trusau ocenia, że „język białoruski nie umarł i nie umrze, ale nieprędko rozkwitnie". Wskazuje on, że państwo nie pomaga rozwijać języka białoruskiego, a wręcz przeciwnie - niektórzy urzędnicy państwowi robią wszystko, żeby ten język był nadal zaniedbywany.

"Gdyby zmieniła się władza nie trzeba by zmieniać ustaw"

Zdaniem Łukaszańca, największym problemem jest zakres posługiwania się białoruskim w sytuacjach oficjalnych. "Obserwujemy taki paradoks, że  język białoruski w bardzo ograniczonym stopniu jest wykorzystywany w  najważniejszych oficjalnych sferach komunikacji. Chodzi tu przede wszystkim o sferę urzędniczą oraz kierowania państwem - oznajmił. - Gdyby zmieniła się władza polityczna i gdyby objął ją człowiek mówiący po białorusku, nie trzeba by zmieniać ustaw. Od razu by się zmieniło w szkołach i ministerstwach - podkreśla Trusau. 21 lutego przypada Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego.

ja, PAP