Od marca 2011 roku w proteście przeciwko rządom Pekinu spaliło się co najmniej 16 Tybetańczyków; w większości byli to buddyjscy mnisi. Władze Chin oskarżają zwolenników Dalajlamy XIV, przebywającego na uchodźstwie duchowego przywódcy Tybetańczyków, o podsycanie niepokojów. Dla większości Tybetańczyków dalajlama jest postacią godną najwyższego szacunku.
Według obrońców praw człowieka samobójstwa przez samospalenie stanowią desperacką odpowiedź na represje kulturalne i religijne Pekinu. Ludzi, którzy dokonują tam samopodpaleń, chińskie MSZ nazywa terrorystami i obwinia dalajlamę o nawoływanie do separatyzmu. Winą za te akty samospalenia dalajlama obciążył "kulturowe ludobójstwo" popełniane przez Chiny. Nie wezwał bezpośrednio do zaprzestania tej formy protestu. Od dawna zaprzecza oskarżeniom Pekinu, jakoby podżegał do przemocy i dążył do pełnej niepodległości Tybetu.
Chiny rządzą Tybetem od 1950 roku. Pekin zaprzecza, jakoby niszczył tybetańską kulturę i religię. Twierdzi, że jego rządy położyły kres poddaństwu i umożliwiły rozwój tego zacofanego regionu.
ja, PAP