Białoruski opozycjonista: zrobili mi zastrzyk, straciłem przytomność

Białoruski opozycjonista: zrobili mi zastrzyk, straciłem przytomność

Dodano:   /  Zmieniono: 
Siarhiej Kawalenka (fot. EPA/TATYANA ZENKOVICH/PAP)
Białoruski opozycjonista Siarhiej Kawalenka, który przez wiele dni prowadził w więzieniu głodówkę, stracił przytomność podczas badania lekarskiego w przerwie swojego procesu w Witebsku. Powiedział on o tym swojej żonie wracając na salę rozpraw.
Kawalenka oznajmił, że podczas badania lekarskiego zrobiono mu jakiś zastrzyk, po którym stracił na jakiś czas świadomość. Jego żona Alena Kawalenka twierdzi, że po powrocie z badania mąż był cały siny. Twierdzeniom tym zaprzeczył w rozmowie z dziennikarzem Radia Swaboda podpułkownik milicji Ihar Skarynowicz. Zapewnił, że Kawalence nie  robiono zastrzyku i nie stracił on świadomości. - Siedział spokojnie, uśmiechał się, czytał gazetę – oznajmił milicjant.

Rodzina boi się o życie Kawalenki

23 lutego jest trzecim dniem procesu działacza opozycyjnej Partii Konserwatywno-Chrześcijańskiej - Białoruski Front Narodowy (PKCh-BNF) Siarhieja Kawalenki, aresztowanego w grudniu 2011 roku za rzekome naruszenie warunków odbywania wcześniej zasądzonej mu kary za  działalność opozycyjną. Rodzina od pierwszego dnia procesu codziennie wzywa do niego karetkę pogotowia. W sądzie Kawalenka, skarżył się, że jest mu słabo, boli go  głowa i ma dreszcze, a także że pogorszył mu się wzrok i słuch. Rodzina podkreśla, że obawia się o jego życie. Opozycjonista waży obecnie 60 kilogramów, co znaczy, że od rozpoczęcia głodówki stracił 25 kg.

Głodówka od 19 grudnia

Kawalenka ogłosił głodówkę już w chwili zatrzymania 19 grudnia. Według jego adwokata 16 stycznia opozycjonistę zaczęto jednak przymusowo karmić. Potem - jak powiedział obrońcy dyrektor więzienia - Kawalenka zaczął jeść sam raz dziennie. Jak poinformował sam Kawalenka w pierwszym dniu procesu ponad dwa tygodnie temu odmówił także karmienia przymusowego, a przez ostatnie dni prowadził głodówkę suchą (bez przyjmowania płynów). Już w połowie lutego jego żona alarmowała, że stan Kawalenki pogorszył się. - Stan jego zdrowia zwiększa zagrożenie dla jego życia, gdyż - według słów adwokata - pogorszyła się praca jego wewnętrznych organów - mówiła Alena Kawalenka. Do zwolnienia Kawalenki wezwał władze Białorusi przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz. - Jeśli umrze, jego krew splami ręce władz białoruskich – podkreślił szef PE.

Skazany za powieszenie flagi na choince

Kawalenka został skazany w maju 2010 roku na trzy lata zesłania i  prac poprawczych. Skazany na taką karę nie może opuszczać miejscowości, do której go skierowano, musi w niej pracować i nocować w wyznaczonym miejscu. Kawalenkę sąd uznał wówczas za winnego naruszenia porządku publicznego i stawiania oporu siłom bezpieczeństwa. Powodem było wywieszenie przez niego zakazanej biało-czerwono-białej historycznej flagi białoruskiej na głównej choince Witebska w prawosławne Boże Narodzenie.

Wywieszają flagi na znak solidarności

Na znak solidarności z Kawalenką w Witebsku codziennie od rozpoczęcia jego procesu są wywieszane w różnych miejscach miasta biało-czerwono-białą flagi – informuje Radio Swaboda. Kawalenka jest znany z licznych akcji wywieszania w Witebsku historycznej flagi Białorusi, zakazanej przez obecne władze.

14 maja 1995 roku z inicjatywy nowo wybranego wówczas prezydenta Alaksandra Łukaszenki na Białorusi odbyło się referendum, w wyniku którego zmieniono historyczną symbolikę białoruską na starą sowiecką z  niewielkimi modyfikacjami: z czerwono-zielonej flagi zniknęły sierp i  młot oraz pięcioramienna gwiazda. Biało-czerwono-białą flagę, używaną w  latach 1918-19 przez Białoruską Republikę Ludową i po rozpadzie ZSRR do  1995 roku, obecnie uznają tylko środowiska opozycyjne.

ja, PAP