Odzyskana cześć franciszkanów

Odzyskana cześć franciszkanów

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Komsomolskaja Prawda" wycofała się częściowo z oskarżeń przeciwko moskiewskim franciszkanom, publikując ich sprostowanie w poniedziałkowym wydaniu.
Ten popularny dziennik sugerował w numerze z 7 października, że franciszkanie świadomie wynajmują mieszkanie agencji towarzyskiej. Obok artykułu "Moskiewski klasztor okazał się burdelem" znalazł się wówczas obrazek-fotomontaż z roznegliżowaną panienką w zakonnym welonie i modlącym się mężczyzną w mnisim habicie.

Po dwóch tygodniach, protestach Watykanu i katolickiej hierarchii oraz publikacjach w kolejnych mediach, "Komsomolskaja Prawda" zamieściła wydany zaraz po pierwszym artykule protest franciszkanów.

Wyjaśniają oni, że mieszkanie - swoją byłą siedzibę - wynajęli kobiecie, która twierdziła, że zamierza prowadzić tam działalność charytatywną. Franciszkanie dodają także, że od chwili gdy doszły do nich słuchy, że najemca uczynił mieszkanie domem schadzek, bezskutecznie walczą o jego usunięcie.

W gazecie pojawia się także materiał redakcyjny. Jego autor twierdzi, że dziennik "nawet nie podejrzewał, iż (artykuł) wywoła niemal światowy skandal polityczny" i nie zamierzał łączyć franciszkanów z prowadzeniem domu publicznego. "O takim stwierdzeniu w materiale (autorki tekstu - Anny Sieliwanowej) nie ma nawet mowy".

Redakcja przyznaje, że Sieliwanowa zakończyła tekst sformułowaniem: "W jaki sposób prostytutki mogły wprowadzić się do  klasztoru i to jeszcze do tak starego i szanowanego zakonu? Na  razie na pytanie to nie ma odpowiedzi", ale uważa, że nie jest to  żadna sugestia. "Odpowiedź została udzielona w otrzymanym szybko przez redakcję piśmie franciszkanów" - ocenia dziennik.

Jednak autor redakcyjnej notki nie wyjaśnia, dlaczego z opublikowaniem oświadczenia zakonu dziennik zwlekał prawie dwa tygodnie. Twierdzi natomiast, że redakcja nie mogła skontaktować się z franciszkanami, którzy mieli się ukrywać.

"Chcemy przy okazji jeszcze raz oświadczyć: niczego nie mamy przeciwko zakonnikom, szanujemy ich godność i wiarę, ale chcemy dać radę: jeśli zauważycie, że wasza własność używana jest w mało zbożnych celach, bijcie we wszystkie dzwony - otrzymacie (wówczas) poparcie i pomoc" - napisała "KP".

Franciszkanie interpretują artykuł jako "próbę wycofania się (przez gazetę) rakiem z kłopotów". Zapowiedzieli jednak, że mimo to nie odstąpią od zamiaru podania dziennika do sądu, podobnie jak dwóch kanałów telewizyjnymi, które podchwyciły temat i przedstawiły go w podobny sposób.

"Śmieszne jest twierdzenie, że +Komsomolskaja Prawda+, która znalazła taki skandalizujący temat, nie miała możliwości znalezienia numeru telefonu do naszej nowej siedziby" - mówi przełożony franciszkanów, ojciec Grzegorz Cioroch.

W obronie franciszkanów zamierzał zwołać w poniedziałek konferencję prasową znany rosyjski dysydent i obrońca praw człowieka, Siergiej Kowalow. W jego biurze poselskim powiedziano, że Kowalow i jego otoczenie uważają sprawę za "ordynarną prowokację" przeciwko franciszkanom i katolikom w ogóle, jednak konferencję wstrzymano na prośbę samych franciszkanów.

"Na obecnym etapie sprawą zajmują się adwokaci i nie ma  potrzeby politycznych wystąpień. Uważamy, że bardziej zagroziłoby to niż pomogło całej sprawie" - powiedział o. Cioroch.

em, pap