Ostatni zginął w obławie w 1963 r.
- Widzimy niejako w pigułce całą historię powojennego podziemia, od jego dramatycznego początku związanego jeszcze z okresem wyzwalania spod okupacji niemieckiej po często beznadziejną walkę z narzuconym ze wschodu systemem - powiedział Kamiński. Dodał, że wystawa obrazuje skalę represji oraz pokazuje partyzantów, z których ostatni zginął w 1963 r. Ostatnim żołnierzem antykomunistycznego podziemia był Józef Franczak pseudonim AK "Laluś". Ukrywał się przez lata, a zginął podczas obławy w październiku 1963 roku.
Kamiński wspomniał też, otwierając wystawę, prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz swojego poprzednika na stanowisku szefa IPN Janusza Kurtykę, dzięki którym - jak zaznaczył - od dwóch lat 1 marca obchodzony jest narodowy dzień pamięci żołnierzy Armii Krajowej.
"Na wschodzie działy się rzeczy okropne"
- Ten okres w polskich dziejach jest nieznany, ludzie wiedzą o polskiej "Solidarności", natomiast nie wiedzą o dramatycznych początkach PRL-u. Na zachodzie, kiedy ludzie świętowali zwycięstwo i pokój, to na wschodzie Europy działy się okropne rzeczy, w Polsce miało to największy zasięg - powiedział europoseł Ryszard Legutko. Dodał, że także w Polsce minęło kilka lat od upadku komunizmu, zanim zaczęto o tym mówić.
"Z powodów politycznych" wystawa była zagrożona
Legutko poinformował, że wystawa była zagrożona, ponieważ cztery dni przed jej otwarciem urzędniczka irlandzkiego kwestora PE poinformowała o braku zgody na wystawę "z powodów politycznych". - Były problemy na początku. Władze parlamentarne powiedziały "nie". Powiedziały "nie" tej wystawie z powodów politycznych. Nie bardzo wiemy, co to znaczy, o jakie powody polityczne chodziło, ponieważ nie zostało to nigdzie wyjaśnione. Ale po pewnych zabiegach decyzja została zmieniona, z czego się bardzo cieszę - poinformował Legutko.
zew, PAP