Facebook nie działa, czyli miałem piękny sen

Facebook nie działa, czyli miałem piękny sen

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tuż po przebudzeniu, gdy przeżułem wczorajszą nieświeżość, odruchem rutyny włączyłem komputer. Windows mnie kocha. Google mnie kocha. Ale Facebook? Facebook nie działa!
Ale jak to? Wpisuję w pasku w-w-w-f-a-c-e-b-o-o-k-p-l. Nie działa. Wpisuję w Google. Nie działa. Apokalipsa? Pluskwa milenijna dwanaście lat po milenium? Ponury żart? Patrzę więc na zegarek. Siódma rano. Minut trzynaście. Nie ma Facebooka. Nikt nic nie wie. Aż do godziny 9.00. Były to najlepsze dwie godziny w moim życiu.

Rozsunąłem zasłony. Poranne światło rozjaśniło sypialnię. Zrobiłem pyszną kawę. Wypiłem ze smakiem, podziwiając, jak wzmaga się miejski ruch. Zadzwoniłem do przyjaciela, zapytałem, co słychać. Zadzwoniłem do następnego. Był wczorajszy. Nie dało się rozmawiać. Usiadłem, napisałem długi list do rodziny w Australii. Dałem zaprzyjaźnionemu listonoszowi, który nigdy nie przynosi wysokich rachunków. Takiego listonosza ze świecą szukać.

Pożegnałem listonosza ciepłymi słowami. Niech Bóg mu zapłaci. Poczułem zapach grzanek, które, pachnące, czekały już na mnie w tosterze Clatronica. Grzanki z masłem nigdy nie smakowały tak wspaniale. Zapach grzanek zbudził mojego chomika. Dzień doby, chomiku. Piękny dzień. Chomik schrupał grzankę. Też ze smakiem.

Ach, co jeszcze przede mną. Dawno już nie odwiedzałem Parku Skaryszewskiego. Może spotkam słynnego ekshibicjonistę. Może znowu pokaże mi Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Cóż, lokalny folklor. Może w końcu umówię się z tamta rudą z cukierni. Mam już nawet plan. Udam, że nie wiem, na które ciastko mam ochotę. Tak naprawdę lubię tylko bajaderki. A mówią, że to syf. Dawno już nie czytałem książki na ławce. A czeka sterta zaległości. Może zmierzę się z Ulissesem. Kto wie. Kiedyś rzucałem łabędziom kawałki czerstwego chleba w Łazienkach. Podziwiałem, jak wróble walczą o najmniejsze drobiny z większymi przedstawicielami swojego gatunku. I zacząłem głęboko rozmyślać. 

Potem odebrałem telefon.

- Maćku, Facebook nie działa.
- Wiem, że nie działa. Cud się stał.
- Ale…o już działa.
- Co?
- Już działa. Facebook już działa. Maćku, cud się stał!

Odłożyłem słuchawkę. Uchyliłem pokrywę laptopa, przysiadłem na twardym krześle, oparłem łokcie o blat biurka i przybrałem postawę moich dalekich przodków. Cześć, co u Ciebie? A nic, aktualizuję status. To dobrze, ja też. I wszystko wróciło do normy. A słońce skryło się za chmurami.