Działające w Nigerii islamistyczne ugrupowanie Boko Haram oznajmiło, że nie ponosi odpowiedzialności za śmierć dwóch zakładników - Brytyjczyka i Włocha - którzy zginęli 8 marca podczas próby odbicia ich w Nigerii z rąk porywaczy.
- Porwanie, które doprowadziło wczoraj do operacji wojskowej w stanie Sokoto, podczas której zakładnicy zostali zabici, nie jest naszym dziełem - oznajmił cytowany przez agencję AFP mężczyzna, przedstawiający się jako rzecznik Boko Haram. O tym, że porywacze, którzy zabili zakładników, należą do Boko Haram, mówił wcześniej prezydent Nigerii Goodluck Jonathan. Według niego Europejczycy zostali zabici, zanim udało się ich uwolnić podczas wspólnej operacji nigeryjskich i brytyjskich sił bezpieczeństwa. Prezydent zakomunikował też, że "sprawcy morderstwa" zostali aresztowani.
Brytyjczyk Chris McManus i Włoch Franco Lamolinara, obaj inżynierowie, zostali uprowadzeni na północnym zachodzie Nigerii, w stanie sąsiadującym z Sokoto. Porwania obcokrajowców są częste na naftowym południu Nigerii, gdzie zbrojne gangi domagają się okupów za uwolnienie zakładników, ale na północy kraju stanowią rzadkość.
Ugrupowanie Boko Haram, które w ciągu ostatnich miesięcy nasiliło ataki w Nigerii, po raz pierwszy zostało oficjalnie oskarżone o porwanie obcokrajowców - do tej pory ruch nie był znany z porywania ludzi i brania zakładników. Grupa, której nazwę tłumaczy się jako "zachodnia edukacja to świętokradztwo", walczy zbrojnie o wprowadzenie szariatu we wszystkich 36 stanach Nigerii. Obecnie szariat obowiązuje w północnych stanach kraju, gdzie mieszka najwięcej muzułmanów.PAP, arb