Przywódca RPR zaprzeczył, jakoby opozycja nie miała programu politycznego. - Będziemy żądać wolności słowa oraz nowych wyborów parlamentarnych i prezydenckich na podstawie nowej ordynacji. Będziemy też żądać zniesienia cenzury i uwolnienia więźniów politycznych - zapowiedział Ryżkow. Z kolei Kasparow określił wybory jako "operację specjalną władz z wykorzystaniem wszystkich rezerw administracyjnych". - Prawdziwa opozycja nie została dopuszczona do wyścigu wyborczego. A mimo to władzom potrzebne były masowe fałszerstwa - zauważył lider OGF. Najbardziej radykalny był szef Frontu Lewicy Siergiej Udalcow, który wezwał oponentów Putina do masowych wystąpień ulicznych i strajków. Udalcow podkreślił, że 1 maja na ulice Moskwy powinien wyjść co najmniej milion ludzi. Po zakończeniu demonstracji przywódca Frontu Lewicy z grupą swoich stronników próbował zorganizować pochód i przemaszerować na plac Aleksandra Puszkina. Policja do tego nie dopuściła. Zatrzymała trzy osoby, w tym samego Udalcowa. W innym miejscu policjanci zatrzymali około 25 nacjonalistów, którzy także usiłowali zorganizować nielegalny marsz.
W związku z antyprezydenckimi demonstracjami władze Moskwy podjęły nadzwyczajne środki bezpieczeństwa. Na wszystkich ulicach i placach w centrum miasta obecne były setki policjantów, funkcjonariuszy sił specjalnych policji (OMON). Antyputinowskie manifestacje odbyły się też w kilku innych miastach, w tym w Petersburgu, Niżnym Nowogrodzie, Jekaterynburgu, Ufie i Nowosybirsku. W Petersburgu i Niżnim Nowogrodzie organizatorzy nie mieli zezwolenia na swoje akcje. W tym pierwszym mieście OMON zatrzymał około 50 osób, a w drugim - ponad 40.
PAP, arb