Rzecznik polskiego MSZ Marcin Bosacki poinformował, że ambasada RP nie była obiektem ataku, a jej pracownicy są w miejscach bezpiecznych.
- Bierzemy odpowiedzialność za te ataki - powiedział rzecznik talibów Zabihullah Mudżahid. Dodał, że poza stolicą talibscy rebelianci przeprowadzili ataki jeszcze w dwóch prowincjach. Rzecznik Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF) w Afganistanie na Twitterze poinformował, że talibowie zaatakowali około siedmiu celów w Kabulu.
W Kabulu napastnicy ostrzelali z granatnika przeciwpancernego budynek wykorzystywany przez brytyjskich dyplomatów. Z wnętrza po ostrzale unosił się dym. Dwa pociski rakietowe trafiły w wieżę strażniczą na terenie brytyjskiej ambasady, a trzy kolejne uderzyły w odwiedzany przez obcokrajowców supermarket w pobliżu ambasady Niemiec. Ostrzelana została także placówka dyplomatyczna Rosji.
Celem ataków padły nie tylko ambasady; przedstawiciele władz podali, że napastnicy ostrzelali afgański parlament, a wielu z nich wdarło się do budynku. Bojownicy wkroczyli również do hotelu Kabul Star niedaleko pałacu prezydenckiego i irańskiej ambasady; z wnętrza wydobywa się czarny dym. W pobliżu znajdują się także amerykańska baza wojskowa i przedstawicielstwo ONZ.
Do akcji wkroczyli amerykańscy żołnierze wspierani przez afgańskich policjantów w kamizelkach kuloodpornych. Dotychczas nie ma doniesień o ofiarach. Skoordynowane ataki w Kabulu budzą obawy o powodzenie stopniowego wycofywania wojsk zachodniej koalicji i przekazywanie odpowiedzialności za bezpieczeństwo siłom afgańskim - zauważa Reuters. Proces ten ma się zakończyć w 2014 roku.
is, PAP