Przywódcy Europy powołali zastępczynię Unii Zachodnioeuropejskiej

Przywódcy Europy powołali zastępczynię Unii Zachodnioeuropejskiej

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szefowie parlamentów krajów UE zgodzili się na utworzenie międzyparlamentarnej konferencji, która zastąpi Unię Zachodnioeuropejską(fot.PAP/Leszek Szymański) 
Szefowie parlamentów krajów UE zgodzili się na utworzenie międzyparlamentarnej konferencji, która ma kontrolować unijne polityki: zagraniczną i bezpieczeństwa oraz bezpieczeństwa i obrony. Zastąpi ona nieistniejącą już Unię Zachodnioeuropejską.

Szefowie parlamentów UE w konkluzji końcowej uzgodnili, że  parlamenty narodowe reprezentować będzie po sześciu deputowanych. PE ma  mieć w konferencji 16 przedstawicieli. Kraje kandydujące do Unii oraz  kraje NATO (m.in. Turcja) będą mieć po 4 obserwatorów. Ustalono, że posiedzenia konferencji międzyparlamentarnej odbywać się będą raz na sześć miesięcy w kraju sprawującym w tym czasie prezydencję w Radzie Unii Europejskiej. Zgodzono się też, że po dwóch latach nastąpi przegląd funkcjonowania konferencji w takiej formule.

Będą kontrolować wspólną politykę zagraniczną

Konferencja ma sprawować parlamentarną kontrolę nad wspólną polityką zagraniczną i bezpieczeństwa oraz wspólną polityką bezpieczeństwa i  obrony. Pierwsza z tych polityk ma na celu koordynowanie polityki zagranicznej oraz bezpieczeństwa zewnętrznego państw UE. Wspólna polityka bezpieczeństwa i obrony obejmuje stopniowe określanie wspólnej polityki obronnej Unii. Zapisy dotyczące wspólnej polityki obrony i bezpieczeństwa, dające podstawę do międzyparlamentarnej kontroli działań Unii w tym zakresie, implementował Traktat Lizboński. Nowa konferencja ma zastąpić nieistniejącą już Unię Zachodnioeuropejską.

Nie będzie zgody?

Polska prezydencja proponowała tzw. formułę "open" konferencji, co  oznaczało, że każdy parlament sam podejmowałby decyzję w sprawie liczebności swojej delegacji, przy czym liczba deputowanych nie powinna przekroczyć 16 osób. Parlamenty państw kandydujących do UE oraz  europejskich państw NATO miałyby - według tej formuły - delegować po  dwóch obserwatorów.

Większość członków szczytu w Warszawie uznała jednak, że formuła 16 przedstawicieli parlamentów krajowych jest zbyt szeroka i będzie utrudniała podejmowanie decyzji. Uczestnicy zakończonego w Warszawie dwudniowego szczytu zgodzili się ponadto, że obowiązkiem parlamentów narodowych jest troska o  zjednoczoną i stabilną Europę oraz przywrócenie zaufania Europejczyków do fundamentów, które legły u podstaw solidarnej rodziny europejskiej.

Parlamenty narodowe nadadzą Unii kierunek

W konkluzji końcowej politycy uznali też, że obowiązkiem parlamentów narodowych powinna być troska o zjednoczoną i stabilną Europę oraz  przywrócenie zaufania Europejczyków do przywódców europejskich i ich zdolności znajdowania rozwiązań. Zamykając obrady marszałek Senatu Bogdan Borusewicz podkreślił, że "mimo trudnych i drażliwych kwestii" uczestnikom spotkania udało się osiągnąć konsensus. - Moim zdaniem jest to dobry sygnał dla europejskiej opinii publicznej. Mam osobiste przeświadczenie, że parlamenty narodowe będą coraz aktywniej korzystać z uprawnień, które zagwarantował im Traktat Lizboński - powiedział marszałek Senatu.

- Stojąc na straży europejskiej demokracji, musimy przekonywać instytucje europejskie, że marginalizacja roli parlamentów narodowych w  wytyczeniu nowych kierunków rozwoju UE w najlepszym razie opóźni ten proces - zaznaczył Borusewicz.

Cypr pomostem

Szef cypryjskiej Izby Reprezentantów Yiannakis Omirou przypomniał, że  1 lipca 2012 roku jego kraj przejmie od Danii unijną prezydencję. - Cypr, który leży na południowo-wschodnich krańcach Europy, może stanowić pomost pomiędzy UE a państwami Bliskiego Wschodu - podkreślił Omirou.

Zapowiedział też, że celem cypryjskiej prezydencji będzie "dobra organizacja spotkań, które przyczynią się do lepszego funkcjonowania Europy - Europy, która zawsze jako cel nadrzędny stawia sobie dobro obywateli". Następna konferencja szefów parlamentów państw członkowskich UE odbędzie się w kwietniu 2013 roku właśnie na Cyprze.

ja, PAP