Wszyscy krytykują Obamę
Spot dotyczący zabicia Osamy przez amerykańskich komandosów wywołał lawinę krytyki - nie tylko ze strony republikańskiej opozycji. Były kandydat Partii Republikańskiej na prezydenta, John McCain, oskarżył Obamę o upolitycznienie rocznicy śmierci bin Ladena, która powinna - jego zdaniem - "łączyć, a nie dzielić Amerykanów". McCain nazwał taktykę Białego Domu "haniebną" i podkreślił, że "bohaterowie nie chełpią się" swymi czynami. Z kolei były republikański gubernator Nowego Jorku George Pataki występując w telewizji Fox News wezwał prezydenta, by ten przeprosił za spot wymierzony przeciwko Romneyowi.
Z kolei były rzecznik Białego Domu Ari Fleischer powiedział w telewizji CNN, że prezydent "ma pełne prawo" do przypisania sobie zasługi za śmierć bin Ladena, ale "przekroczył granice" atakując przy tej okazji swego rywala. W wywiadzie dla brytyjskiej gazety "Daily Mail" Obamę skrytykował także były dowódca komandosów elitarnej formacji Navy Seals, której pododdział zabił bin Ladena. Spot atakujący Romneya uznała za "haniebny" nawet lewicująca komentatorka Ariana Huffington. Niepokój z powodu upolitycznienia rocznicy wyraził również admirał Mike Mullen, który w administracji Obamy był do niedawna przewodniczącym kolegium Szefów Sztabów Sił Zbrojnych. - Mogę zapewnić, że ci ludzie, którzy ryzykują życie, nie chcą, by to wykorzystywać propagandowo - podkreślił Mullen.
Romney: nawet Carter zabiłby Osamę
Sztab Romneya przekonuje, że ich kandydat z pewnością podjąłby taką samą decyzję jak Obama, gdyby dostał od wywiadu wiadomość, gdzie ukrywa się bin Laden. - Nawet Jimmy Carter (były prezydent, uważany za bardzo "miękkiego" przez Republikanów) zrobiłby to samo - powiedział sam Romney, zagadnięty w tej sprawie podczas spotkania z wyborcami w poniedziałek.
Sukces Obamy, praca Busha?
Tymczasem Obama broni kontrowersyjnego spotu. - Zalecałbym, żeby każdy spojrzał na poprzednie oświadczenia Romneya. Zakładam, że jeśli ktoś coś mówi, to ma na myśli właśnie to, co mówi. Powiedziałem, że będę ścigał bin Ladena, jeśli zostanie on namierzony. Jeżeli inni coś powiedzieli i teraz sugerują, że zrobiliby inaczej, niech się z tego wytłumaczą - oświadczył prezydent. Niektórzy komentatorzy zwracają uwagę, że Obama nie wspomina, iż do likwidacji Osamy bin Ladena pośrednio przyczyniła się twarda polityka walki z terroryzmem zainicjowana przez jego poprzednika, prezydenta George'a W. Busha. Były agent CIA Jose A. Rodriguez napisał w "Washington Post", że namierzenie szefa Al-Kaidy umożliwiły informacje zdobyte przez wywiad m.in. kontrowersyjnymi metodami przesłuchań terrorystów, uznanymi za tortury, które były de facto zalegalizowane za rządów Busha. "Bez tej pracy administracja Obamy nigdy nie byłaby w stanie wydać rozkazu operacji w Abbotabadzie, zakończonej śmiercią bin Ladena" - napisał Rodriguez.
PAP, arb