Prawybory w USA: Gingrich mówi "pas". Na placu boju pozostał Romney i Ron Paul

Prawybory w USA: Gingrich mówi "pas". Na placu boju pozostał Romney i Ron Paul

Dodano:   /  Zmieniono: 
Newt Gingrich (fot. EPA/JIM LO SCALZO/PAP) 
Newt Gingrich, były przewodniczący Izby Reprezentantów USA, zrezygnował formalnie z dalszego kandydowania do nominacji prezydenckiej w Partii Republikańskiej, na którą od dawna nie miał już szans. Gingrich ogłosił swoją decyzję 2 maja w Waszyngtonie, chociaż już wcześniej zapowiadał, że wycofa się z prezydenckiego wyścigu.
W republikańskich prawyborach Gingrichowi udało się wygrać w dwóch stanach: rodzinnej Georgii i Karolinie Południowej. Gingrich zdobył poparcie 137 delegatów na partyjną konwencję przedwyborczą w Tampa na Florydzie, gdzie Partia Republikańska nominuje swego kandydata do Białego Domu - kilkakrotnie więcej głosów zdobył Mitt Romney, który praktycznie jest już kandydatem Partii Republikańskiej na prezydenta, chociaż do formalnego zatwierdzenia swej nominacji musi jeszcze zdobyć kilkuset delegatów w następnych rundach prawyborów. Delegatów przydziela się w zależności od wyników prawyborów w poszczególnych stanach. Po wcześniejszym wycofaniu się z udziału w prawyborach Ricka Santoruma, o  nominację ubiega się oprócz Romney'a jeszcze tylko kongresmen z Teksasu Ron Paul. Paul zdobył jak dotąd poparcie 80 delegatów i w praktyce nie jest w stanie zagrozić Romney'owi.

Gingrich, architekt "rewolucji republikańskiej" w Kongresie w latach 90-ych i czołowy konserwatywny ideolog Partii Republikańskiej, przez pewien czas miał w  sondażach poparcie większe niż popierany przez establishment Romney. W prawyborach jednak nie uzyskał dobrych wyników, do czego przyczyniły się jego niefortunne wypowiedzi. Obiecywał m.in., że jako prezydent doprowadzi do zbudowania "kolonii ludzkiej" na Księżycu - stało się to tematem dowcipów w satyrycznych programach telewizyjnych. Nieudana kampania wpędziła Gingricha w długi - niedoszły kandydat na prezydenta musi teraz zwrócić wierzycielom 4,3 miliona dolarów.

Na pożegnalnej konferencji Gingrich przekonywał, że każdy republikański kandydat jest lepszy od prezydenta Obamy, którego nazwał "najbardziej radykalnym, lewicowym prezydentem w historii USA". Było to pośrednie poparcie dla Romney'a - zdaniem obserwatorów, Gingrich nie wyraził tego wprost, gdyż liczył na wspólne wystąpienie z  faworytem Republikanów. Sztab Romney'a dał mu jednak do zrozumienia, że  jego publiczne poparcie nie jest Romney'owi potrzebne.

PAP, arb