Izrael wybierze parlament 4 września. Wyborcy znów postawią na Netanjahu?

Izrael wybierze parlament 4 września. Wyborcy znów postawią na Netanjahu?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Benjamin Netanjahu (fot. EPA/RONEN ZVULUN/PAP) 
W Izraelu przyspieszone wybory parlamentarne odbędą się 4 września - ustalono w izraelskim parlamencie (Knesecie). Według sondażu dziennika "Haarec" obecny premier Benjamin Netanjahu ma duże szanse na utrzymanie stanowiska.

Paradoksalnie to opozycja jest niezadowolona z wcześniejszych wyborów. Centrowa Kadima, największa partia opozycyjna, pod koniec marca wybrała nowego lidera, którym został Szaul Mofaz. Dotychczasowa przewodnicząca Cipi Liwni we wtorek zrezygnowała z mandatu w Knesecie. - Czy w jakimkolwiek innym miejscu na świecie opozycja walczy o  odsunięcie wyborów - pytał minister edukacji z rządzącej partii Likud Gideon Saar podczas debaty w parlamencie. - Byliście w opozycji przez 3,5 roku i wciąż nie jesteście gotowi - dodał zwracając się do posłów opozycji.

Kadima dodatkowo może stracić głosy na rzecz nowej centrowej partii Jesz Atid, założonej przez byłego prezentera telewizyjnego Jaira Lapida. 3 maja Lapid złożył oficjalny wniosek o rejestrację ugrupowania we wrześniowych wyborach. W dokumencie pojawiły się elementy programu Jesz Adit: powszechny obowiązek służby wojskowej, z której obecnie wyłączeni są religijni Żydzi i palestyńscy obywatele Izraela, a także wznowienie negocjacji z Palestyńczykami.

Wcześniejsze wybory są na rękę premierowi Benjaminowi Netanjahu. "Według sondażu Netanjahu jest jedynym kandydatem, który ma realną szansę na stanowisko premiera po wyborach. W odpowiedzi na pytanie, który kandydat jest najlepszy do objęcia tej funkcji, 48 proc. respondentów wskazało właśnie jego" - napisał komentator dziennika "Haarec". Netanjahu nie zaszkodziły wypowiedzi byłego szefa kontrwywiadu, który w miniony weekend powiedział, że nie ufa obecnemu przywództwu państwa - z  jego słowami nie zgodziło się 51 proc. badanych w sondażu dziennika.

Według sondażu "Haarec" szefowa Izraelskiej Partii Pracy (Awoda) Szeli Jachimowicz może liczyć na poparcie 15 proc. ankietowanych, a  przewodzący Kadimie Mofaz - 6 proc. Jachimowicz w radiowym wywiadzie powiedziała, że celem jej partii jest zastąpienie Netanjahu na  stanowisku premiera, co "może wydawać się trudne, ale nie jest niemożliwe". Szefowa Awody nazwała Netanjahu "najbardziej kapitalistycznym premierem w historii Izraela". Mimo to - zaznaczyła - gdyby Likud ponownie wygrał wybory, jest otwarta na współpracę w ramach koalicji rządzącej. Z osobnej listy wystartuje również partia Niepodległość, której przewodzi obecny minister obrony Ehud Barak. Z sondaży wynika, że  formacja ta ma małe szanse na przekroczenie dwuprocentowego progu wyborczego. Choć premier może dobierać ministrów spoza członków Knesetu, na tekę ministra obrony liczy wielu polityków Likudu. Gdyby Barakowi nie udało się wejść do parlamentu, decyzja Netanjahu o ponownym mianowaniu Baraka ministrem obrony spotkałaby się ze sprzeciwem w szeregach jego własnej partii - przewiduje dziennik "Israel Today".

Według gazety "Haarec" większość polityków nie chce wcześniejszych wyborów. "Icchak Waknin, członek Knesetu z partii Szas powiedział otwarcie to, co myślało wielu parlamentarzystów: gdyby przeprowadzić tajne głosowanie, to 118 ze 120 członków Knesetu zagłosowałoby przeciw wcześniejszym wyborom" - wskazał dziennik.

PAP, arb