Moskwa grozi atakiem na kraje NATO. "To szantaż jak z czasów zimnej wojny"

Moskwa grozi atakiem na kraje NATO. "To szantaż jak z czasów zimnej wojny"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Władimir Putin i Dmitrij Miedwiediew - prezydent-elekt oraz ustępujący prezydent (fot. EPA/ALEXEY DRUZHINYN /RIA NOVOSTI)
"Moskwa grozi (NATO) prewencyjnym atakiem z użyciem Iskanderów" - wybija dziennik "Wiedomosti" w relacji z międzynarodowej konferencji na temat obrony przeciwrakietowej zorganizowanej w Moskwie przez rosyjskie ministerstwo obrony.
Gazeta podkreśla, że szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej Nikołaj Makarow z trybuny tego forum nie tylko zagroził rozmieszczeniem Iskanderów w obwodzie kaliningradzkim w wypadku braku kompromisu z USA i NATO w sprawie tarczy antyrakietowej w  Europie, ale także ostrzegł, iż jej obiekty mogą stać się celem prewencyjnego ataku z użyciem tych rakiet.

Na wystąpienie Makarowa uwagę zwraca również "Kommiersant", zaznaczając, że wprawiło ono w szok przedstawicieli państw Sojuszu Północnoatlantyckiego. "O możliwości ataku na kraje, na których terytorium rozmieszczone będą elementy systemu obrony przeciwrakietowej NATO, mówił on z taką swobodą, jakbyśmy wciąż byli w stanie zimnej wojny. Przypomina to raczej szantaż, a nie dążenie do współpracy" -  cytuje gazeta nie wymienionego z nazwiska wysokiego rangą reprezentanta Sojuszu.

W dwudniowej konferencji uczestniczyło około 200 polityków, dyplomatów, wojskowych i niezależnych ekspertów z ponad 50 krajów, w tym z Polski i pozostałych 27 państw NATO.

W czwartek - w pierwszym dniu forum - jego gospodarze zaprezentowali symulację komputerową, demonstrującą reakcję systemu obrony przeciwrakietowej USA na atak rosyjskich międzykontynentalnych rakiet balistycznych na cele w Stanach Zjednoczonych z uwzględnieniem możliwości stacji radiolokacyjnych na terytorium USA (na Alasce), Wielkiej Brytanii, Norwegii i Danii (na Grenlandii), projektowanych radarów oraz baz rakietowych w Rumunii i Polsce, jak również baz antyrakiet na Alasce i w Kalifornii oraz amerykańskich okrętów wojennych z systemem Aegis.

Wizualizacja pokazała, że amerykańskie radary w Europie i na okrętach wojennych są w stanie wykryć oraz zniszczyć przy użyciu rakiet przechwytujących wystrzeliwanych z Alaski i Kalifornii rosyjskie międzykontynentalne rakiety balistyczne, startujące w kierunku USA z  centrum i zachodu Rosji, a także z akwenu dalekowschodniego. Zademonstrowała również, że antyrakiety w Polsce, po wzmocnieniu ich potencjału, co - jak podkreślono - przewidziane jest w trzecim i  czwartym etapie budowy tarczy antyrakietowej w Europie, będą mogły przechwytywać rosyjskie rakiety strategiczne.

Według "Kommiersanta", po obejrzeniu prezentacji "wielu uczestników konferencji było zdumionych: jak może Moskwa mówić o zamiarze współpracy z NATO i jednocześnie żądać gwarancji, że w razie potrzeby będzie mogła unicestwić USA".

W piątek - na zakończenie forum - jego uczestnicy zostali zaproszeni do bazy Wojsk Obrony Powietrzno-Kosmicznej Sił Zbrojnych FR w  miejscowości Sofrino koło Moskwy, gdzie pokazano im możliwości stacji radiolokacyjnej Don-2N. Jednostka ta jest jednym z głównych ogniw obrony przeciwrakietowej stolicy Rosji.

Z inicjatywą zwołania moskiewskiej konferencji wystąpił w marcu szef resortu obrony FR Anatolij Serdiukow. Oświadczył on, że aktualność takiego spotkania wynika z tego, iż ofensywna broń rakietowa i środki przeznaczone do jej przechwytywania są koncentrowane w pobliżu granic Rosji i mogą wywrzeć negatywny wpływ na jej bezpieczeństwo narodowe. Ze strony NATO w pracach konferencji uczestniczył pierwszy zastępca sekretarza generalnego Alexander Vershbow. Oświadczył on, że argumenty strony rosyjskiej nie przekonały go.

zew, PAP