Syria: eksplozja pod siedzibą wywiadu wojskowego - siedem osób zabitych, setka rannych

Syria: eksplozja pod siedzibą wywiadu wojskowego - siedem osób zabitych, setka rannych

Dodano:   /  Zmieniono: 
Syryjczycy już od ponad roku buntują się przeciwko Asadowi (fot. EPA/JAMAL NASRALLAH/PAP) 
W mieście Dajr az-Zaur, na wschodzie Syrii, doszło do wybuchu samochodu-pułapki - informuje państwowa telewizja i organizacje praw człowieka. Oficjalne media twierdzą, że chodzi o zamach terrorystyczny. Rzecznik syryjskiego MSZ poinformował, że zginęło siedem osób, a około stu zostało rannych. Według państwowej telewizji chodzi o zamach samobójczy. Z kolei opozycja oskarża o atak przedstawicieli reżimiu prezydenta Baszara el-Asada.
Na zdjęciach z miejsca ataku, pokazywanych przez państwową telewizję, widać zniszczone budynki, palące się samochody i powywracane ciężarówki. Telewizja podała, że miejsce zamachu odwiedzili oenzetowscy obserwatorzy, którzy od kilku tygodni przebywają w kraju, by nadzorować przestrzeganie zawieszenia broni obowiązującego w Syrii od 12 kwietnia. Rzecznik resortu spraw zagranicznych Syrii Dżihad Makdissi napisał na Twitterze, że podczas ataku wykorzystano 500 kg materiałów wybuchowych.

Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Londynie do eksplozji doszło na ulicy, przy której znajduje się siedziba wywiadu wojskowego oraz szpital wojskowy. Obserwatorium podało, że po wybuchu wywiązała się strzelanina. Na nagraniach wideo umieszczonych w internecie widać ciemną chmurę dymu, która unosi się nad miastem.

W ostatnich miesiącach siedziby sił bezpieczeństwa były celami ataków bombowych w Syrii, w której reżim prezydenta Baszara el-Asada od ponad roku tłumi wystąpienia opozycji. Według Obserwatorium w wyniku zbrojnego konfliktu między przeciwnikami Asada i podporządkowanymi mu formacjami zginęło już ponad 11 tys. ludzi. ONZ twierdzi, że ofiarą rządowych represji padło ponad 9  tys. ludzi. Z kolei syryjskie władze mówią, że w aktach przemocy, za  którymi stoją islamscy bojownicy, zginęło 2,6 tys. żołnierzy i  policjantów.

W kraju od kilku tygodni przebywają obserwatorzy ONZ, których zadaniem jest nadzorowanie kruchego zawieszenia broni. Szef tej misji, norweski generał Robert Mood, oświadczył 18 maja w Damaszku, że  obserwatorzy nie są w stanie doprowadzić do istotnego zredukowania przemocy. Jedyną szansą, według niego, byłoby nawiązanie w Syrii i poza jej granicami dialogu między wszystkimi stronami konfliktu.

PAP, arb