Boeing na celowniku ruchu Okupuj. "Macie na sumieniu krew tysięcy ludzi"

Boeing na celowniku ruchu Okupuj. "Macie na sumieniu krew tysięcy ludzi"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kilkuset członków organizacji pacyfistycznych i ruchu Okupuj pokojowo demonstrowało przed siedzibą koncernu lotniczego Boeing (fot. PAP/EPA/TANNEN MAURY) 
Kilkuset członków organizacji pacyfistycznych i ruchu Okupuj pokojowo demonstrowało przed siedzibą koncernu lotniczego Boeing w centrum Chicago. Demonstrację przeciwko nakładom na zbrojenia zorganizowano w związku ze szczytem NATO w tym mieście.

Pod siedzibę Boeinga dotarł marsz kilkuset protestujących, którzy zbierali się od rana w położonym nieopodal parku. Demonstranci nieśli na  przedzie olbrzymi biały transparent z czarnym napisem: "Jedzenie a nie bomby". Wznosili okrzyki "Wstydzimy się za Boeinga" czy "Śmierć Boeingowi". Kilkunastu protestujących położyło się na chodnikach, a ich kontury obrysowane białą kredą miały symbolizować ofiary, które giną w  konfliktach zbrojnych na całym świecie.

"Boeing ma na sumieniu krew tysięcy ludzi" - napisano kredą na  ścianie wieżowca, gdzie od 2001 r. mieści się siedziba koncernu, będącego jednym z głównych dostawców sprzętu dla sił powietrznych USA i  agencji kosmicznej NASA. Działacze ruchu Okupuj, protestujący przeciwko nierównościom społecznym, tłumaczyli, że nie chodzi im tylko o to, że "Boeing jest zbrojeniową machiną". Zarzucali koncernowi przeprowadzoną w ostatnich latach redukcję pracowników o ok. 14,6 tys. osób przy równoczesnym podwyższeniu o prawie 31 proc. płacy dyrektorom koncernu.

Boeing biorąc pod uwagę możliwość demonstracji w czasie trwania szczytu NATO zezwolił zatrudnionym w siedzibie koncernu osobom pracowanie z domów. W budynku, w którym normalnie pracuje od 450 do 500 osób, było zaledwie 20 pracowników. Protestujący uznali to za swoje symboliczne zwycięstwo. W ubiegłym tygodniu na okna i szklane drzwi przy wejściu do budynku boeinga założono specjalną folię zabezpieczającą przed ich rozbiciem. Nie doszło jednak do aktów wandalizmu, a chicagowska policja podkreślała pokojowy przebieg protestu. Jego uczestnicy przenieśli się później pod  siedzibę sztabu wyborczego prezydenta Baracka Obamy mieszącą się w  jednym z śródmiejskich wieżowców w Chicago. Tam także było spokojnie.

- Praca przy zabezpieczaniu tego typu protestów to przyjemność -podsumował Gary McCarthy z chicagowskiej policji. Zupełnie inna atmosfera panowała w dniu rozpoczęcia dwudniowego szczytu NATO w Chicago. Po starciach z udziałem grupy uczestników kilkutysięcznego marszu pod centrum wystawiennicze McCormick Place, gdzie obradowali światowi przywódcy, aresztowanych zostało około 50 osób. Rannych zostało kilka osób, w tym czterech policjantów; jeden z nich został pchnięty nożem w nogę. W mieście na  czas trwania szczytu wprowadzono zaostrzone środki bezpieczeństwa.

ja, PAP