Premier Turcji chce, by rodziny były większe, więc zakazuje aborcji

Premier Turcji chce, by rodziny były większe, więc zakazuje aborcji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Recep Tayyip Erdoğan (fot.EPA/BULENT KILIC/AFP/POOL) 
Kilka tysięcy osób, w większości kobiet, wyszło na ulice Stambułu, aby zaprotestować przeciwko planom premiera Turcji Recepa Tayyipa Erdogana, który chce przyjęcia nowej ustawy dotyczącej aborcji, nazywanej przez niego morderstwem.

Kobiety w różnym wieku maszerowały na plac Kadikoy z  transparentami, na których widniały napisy: "Moje ciało - mój wybór" i  "Jestem kobietą, nie matką, nie ruszać mego ciała". W Turcji aborcja do 10. tygodnia ciąży jest legalna od 1983 roku. Premier Erdogan wywołał oburzenie grup kobiecych i opozycyjnych deputowanych w miniony weekend, gdy wygłosił - jak pisze Reuters - dwa płomienne przemówienia, w których zaatakował aborcję i poród przez cesarskie cięcie jako spisek mający na celu zahamowanie wzrostu gospodarczego Turcji. Aborcję nazwał morderstwem.

Zapowiedział, że rządząca, islamska Partia Sprawiedliwości i  Rozwoju (AKP) przygotowuje projekt ustawy w sprawie aborcji. Szczegółów nie podał. W proteście wzięło udział 3-4 tysiące osób, w większości kobiety. Używały gwizdków i skandowały: "AKP - ręce precz od mojego ciała" i "Tayyip to nie twoja sprawa". - Mamy prawo wybrać, kiedy rodzić, i czy w ogóle mieć dzieci. Nie  ugniemy się przed fundamentalizmem AKP - powiedziała 36-letnia Bahr Guler, która trzymała za rękę 5-letnią córkę. - To ważna decyzja, którą może podjąć tylko matka, jest śmieszne, by  rząd się w tej sprawie wypowiadał - uważa 28-letnia dentystka Nilay Askar.

Erdogan od lat zachęca tureckie rodziny do posiadania co najmniej trojga dzieci. W minionym tygodniu powiedział, że cesarskie cięcie ogranicza liczbę ludności, bo kobiety, u których się je przeprowadza nie  mogą mieć więcej niż dwoje dzieci. Minister zdrowia zapowiedział wprowadzenie kar dla szpitali, które decydują się na przeprowadzenie cesarskiego cięcia na prośbę kobiety, nazwał taki poród nienaturalnym.

Według danych Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) Turcja rzeczywiście ma wysoki wskaźnik porodów przez cesarskie cięcie -  ponad 40 proc. w roku 2009 według danych opublikowanych 2011 r. Tylko Brazylia i Chiny mają wśród państw OECD wyższy ten wskaźnik. Jednak liczba aborcji w Turcji od czasu jej zalegalizowania w 1983 roku ustawicznie spada, chociaż wielu Turków decyduje się na mniejszą liczbę dzieci - pisze Reuters. Z liczbą 14,8 aborcji na 1000 kobiet w roku 2008 Turcja pozostawała daleko za ogólnoświatowym wskaźnikiem 28 na 1000 czy za europejskim - 27 na 1000.

ja, PAP