Frekwencja wyborcza była stosunkowo niska i wyniosła 57 proc. - znacznie mniej niż podczas poprzednich wyborów parlamentarnych 5 lat temu (63 proc.) Ostatnie projekcje instytutów badania opinii publicznej, dają socjalistom i ich sojusznikom z partii Zielonych od 283 do 329 miejsc w Zgromadzeniu Narodowym. Co więcej, według niektórych sondaży, Partia Socjalistyczna może samodzielnie zdobyć większość absolutną, która wynosi 289 głosów w 577-osobowym Zgromadzeniu. Jeśli jej jednak nie zdobędzie - będzie mogła liczyć na 10-20 głosów Zielonych. Front Lewicy (Francuska Partia Komunistyczna - PCF i ugrupowania skrajne) powinny dysponować 12-19 miejscami.
Prawica i jej sojusznicy mogą liczyć - według wstępnych wyliczeń - na 210-263 miejsca, przy czym na nacjonalistyczny Front Narodowy mogą przypaść 3 mandaty. Byłaby to pierwsza reprezentacja parlamentarna partii założonej przez Jean-Marie Le Pena od 25 lat. Obecna liderka Frontu Narodowego Marine Le Pen zwyciężyła znaczną większością głosów w byłym górniczym okręgu Henin-Beaumont kandydata lewicy Jean-Luc Melenchona. W drugiej turze zmierzy się z kandydatem socjalistów, który przejmie głosy Melenchona. Na wiecu swych zwolenników Le Pen oświadczyła, że Front Narodowy "potwierdził swoją pozycję trzeciej siły politycznej we Francji".
Przewodnicząca Partii Socjalistycznej Martine Aubry komentując wyniki wyborów oświadczyła, że wyborcy francuscy "wyrazili swoje poparcie dla zmian" oraz "wolę wzmocnienia zwycięstwa Francoisa Hollande'a". Sekretarz generalny do niedawna jeszcze rządzącej UMP Jean-Francois Cope ocenił z kolei, że wynik jego partii, w kontekście porażki w wyborach prezydenckich z 6 maja, "przewyższa osiągnięcia socjalistów".
PAP, arb