W ramach akcji odwetowych następnego dnia po atakach rebeliantów, syryjskie siły zbrojne i ich milicje wprowadzają do miast czołgi i wozy pancerne, czasami przy wsparciu śmigłowców, i strzelają na oślep do ludzi. Żołnierze chodzą też od domu do domu w poszukiwaniu rebeliantów albo po prostu po to, by zastraszyć mieszkańców. Według organizacji niektóre z opisanych aktów przemocy można traktować jako zbrodnie przeciwko ludzkości i zbrodnie wojenne.
Organizacja oparła swój raport na ponad 200 rozmowach z mieszkańcami 23 syryjskich miast i wiosek, przeprowadzonych w ciągu ponad sześciu ostatnich tygodni. W większości AI bazowała na relacjach świadków; wydarzenia, których świadkami byli bezpośrednio działacze organizacji, należą do mniejszości - zastrzega agencja AP. Amnesty International udokumentowała też przypadki dokonanych przez antyreżimowych rebeliantów porwań i zabójstw żołnierzy oraz członków prorządowych milicji szabiha.
Organizacja podała, że dysponuje nazwiskami ponad 10 tys. ludzi zabitych w walkach w Syrii, gdzie w marcu ubiegłego roku wybuchło powstanie przeciwko prezydentowi Baszarowi el-Asadowi. Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka informowało już z kolei o ponad 14 tys. ofiar śmiertelnych.PAP, arb