Unia przyjrzy się sprawie Poczobuta. "To sygnał żeby dziennikarze siedzieli cicho"

Unia przyjrzy się sprawie Poczobuta. "To sygnał żeby dziennikarze siedzieli cicho"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Parlament Europejski zajmie się 5 lipca sytuacją Andrzeja Poczobuta, fot. sxc.hu Źródło:FreeImages.com
Parlament Europejski zajmie się 5 lipca sytuacją Andrzeja Poczobuta, zatrzymanego przez białoruskie władze pod zarzutem zniesławienia prezydenta Alaksandra Łukaszenki. Posłowie mają przygotować rezolucję potępiającą Białoruś.

Wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Jacek Protasiewicz poinformował na piątkowej konferencji prasowej w Warszawie, że europosłowie rozważą m.in. wezwanie do kolejnego użycia sankcji wobec Białorusi. Posłowie Europejskiej Partii Ludowej (EPP), do której należy Protasiewicz, chcą zaproponować rozszerzenie listy przedsiębiorców objętych sankcjami.

- Sankcje ekonomiczne działają. Kiedy przestaje to być tylko wyłącznie gra dyplomatyczna, a sankcje dotykają przedsiębiorców współpracujących z władzami białoruskimi, to nagle w Mińsku jest poruszenie - powiedział Protasiewicz. Podkreślił, że czasami "reakcje są nerwowe, jak w przypadku próby wyrzucenia z kraju ambasadorów polskiego i unijnego, ale też pojawia się zrozumienie, że to już nie są przelewki".

"Nie można zapraszać przedstawiciela kraju, który zachowuje się tak nieracjonalnie"

23 marca Unia Europejska po raz kolejny rozszerzyła sankcje wobec Mińska, zamrażając aktywa 29 firm należących do trzech oligarchów wspierających reżim Łukaszenki. W przyjętej deklaracji ministrowie spraw zagranicznych 27 państw UE zapowiedzieli wprowadzanie kolejnych sankcji, "dopóki wszyscy więźniowie polityczni nie zostaną uwolnieni".

EPP ma też zasugerować - według Protasiewicza - niezaproszenie przedstawiciela Białorusi do udziału w szczycie ministrów spraw zagranicznych Partnerstwa Wschodniego. Spotkanie ma się odbyć 23 lipca w Brukseli. - Nie można zapraszać przedstawiciela kraju, który zachowuje się tak nieracjonalnie i tak skandalicznie wobec dziennikarza wygłaszającego krytyczne opinie wobec przywódcy państwa - zaznaczył wiceprzewodniczący.

5 lipca na posiedzeniu plenarnym PE odbędzie się debata na temat sytuacji Andrzeja Poczobuta. Frakcje przedstawią własne projekty rezolucji, potem parlamentarzyści przygotują wspólne stanowisko. Głosowanie nad rezolucją ma się odbyć także 5 lipca. Zatrzymanie polskiego dziennikarza i prezesa Rady Naczelnej nieuznawanego przez Mińsk Związku Polaków na Białorusi Protasiewicz uznał za prowokację nie tylko wobec Polski, ale również wobec UE.

"Tu nie ma logiki"

Jego zdaniem Białoruś wysyła sprzeczne sygnały - z jednej strony Mińsk deklaruje chęć powrotu do współpracy gospodarczej i finansowej z UE, z drugiej - w Grodnie dochodzi do aresztowania jednego z najbardziej znanych działaczy na rzecz polskiej mniejszości pod zarzutem naruszenia dobrego imienia prezydenta Łukaszenki. - Tu nie ma logiki. Nie wiem, czy prezydent Łukaszenko wie, co się dzieje w Grodnie, ale dzieje się źle - mówił Protasiewicz.

Andrzej Poczobut został zatrzymany we własnym domu i przewieziony do aresztu w Grodnie 21 czerwca. Zarzucono mu znieważenie Łukaszenki. Milicja skonfiskowała jego komputer. Komitet obwodu grodzieńskiego wszczął sprawę przeciwko Poczobutowi, ponieważ dopatrzono się w jego artykułach słów znieważających prezydenta. Podstawą zarzutów wobec dziennikarza były materiały stanowiące wynik kontroli przeprowadzonej przez grodzieńskie KGB.

Niezależne środowiska i media na Białorusi uważają, że zatrzymanie Poczobuta jest sygnałem, aby dziennikarze siedzieli cicho. Według nich jest to także karta przetargowa w rozmowach z Polską.

sjk, PAP