Unia: ktoś naciska na prawników członkiń Pussy Riot? To niepokojące

Unia: ktoś naciska na prawników członkiń Pussy Riot? To niepokojące

Dodano:   /  Zmieniono: 
Trzy członkinie zespołu Pussy Riot od kilku miesięcy siedzą w areszcie śledczym (fot. EPA/MAXIM SHIPENKOV /PAP) 
UE wyraziła zaniepokojenie przebiegiem i szybkością procesu członkiń rosyjskiego zespołu punkrockowego Pussy Riot oraz warunkami ich zatrzymania. UE niepokoją też naciski na prawników broniących kobiet oskarżonych o antyputinowskie chuligaństwo w świątyni.

- UE jest zaniepokojona nieprawidłowościami zgłoszonymi w związku z tą sprawą od czasu aresztowania członkiń grupy w marcu, a w szczególności warunkami ich zatrzymania, jak również tym, jak odbywa się proces - oświadczył rzecznik szefowej dyplomacji UE Catherine Ashton. Zauważył, że proces "przyspieszył w sposób, który wydaje się odbiegać od zasad należytego procesu".

- Jesteśmy także zaniepokojeni informacjami o rosnącym zastraszaniu i naciskach na prawników, dziennikarzy i ewentualnych świadków - dodał. - UE wzywa Rosję do poszanowania swoich zobowiązań międzynarodowych, szczególnie prawa do sprawiedliwego procesu - podkreśli rzecznik. Dodał, że unijni dyplomaci bardzo dokładnie śledzą proces i uczestniczą w rozprawach sądu.

Prokurator zażądał trzech lat pozbawienia wolności dla trzech członkiń zespołu Pussy Riot. Maksymalna kara za zarzucany im czyn to siedem lat więzienia. 22-letnia Nadieżda Tołokonnikowa, 29-letnia Jekatierina Samucewicz i 24-letnia Maria Alochina zostały oskarżone o "chuligaństwo motywowane nienawiścią religijną". 21 lutego w moskiewskim soborze Chrystusa Zbawiciela wykonały w maskach utwór "Bogurodzico, przegoń Putina".

O uwolnienie performerek apelowali - bezskutecznie - rosyjscy i zagraniczni twórcy kultury i artyści. Według oponentów rosyjskich władz proces trzech młodych kobiet jest motywowany politycznie i stanowi jedną z prób uciszenia rosyjskiej opozycji, która w minionych miesiącach organizowała liczne i wielkie protesty. Adwokat zespołu zapowiedział we wtorek, że zgłosi sprawę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

ja, PAP