Hermaszewski: Neil Armstrong nie żyje? Jakbym stracił kogoś bliskiego

Hermaszewski: Neil Armstrong nie żyje? Jakbym stracił kogoś bliskiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Neil Armstrong nie żyje (fot. PAP/EPA/NASA)
- Odszedł człowiek, ale czyn pozostał - powiedział w reakcji na śmierć Neila Armstronga, pierwszego człowieka na Księżycu, generał Mirosław Hermaszewski, pierwszy i dotychczas jedyny polski kosmonauta.

- To straszna wiadomość, tak jakbym stracił kogoś bardzo bliskiego, bo faktycznie to był jeden z nas. Miałem okazję raz poznać Armstronga, wielokrotnie spotykałem się z Buzzem Aldrinem i (Michaelem) Collinsem, a więc całą załogą (Apollo 11). To wiadomość o tyle nieoczekiwana, że śledziłem stan zdrowia Armstronga i była jakaś taka wielka nadzieja po tej operacji, że jednak rekonwalescencja idzie w dobrym kierunku - powiedział Hermaszewski.

"Trudno mi zabrać głos"

Neila Armstronga opisał jako człowieka bardzo skromnego i bardzo mądrego, który " zdawał sobie sprawę, że jest pierwszy i pozostanie już w historii naszej planety na zawsze". Zdaniem Hermaszewskiego, dokonania Amerykanina są niewymierne.

- Trudno mi zabrać głos. Jakoś ludzie przemijają, ale to, czego dokonali, a szczególnie on, pozostanie wieczne. Do ostatnich dni życia naszej planety będzie się mówić o (Juriju) Gagarinie, Armstrongu, bo przecież byli to pierwszy człowiek, który opuścił Ziemię tak na dobre i pierwszy, który wylądował na innym ciele niebieskim - zauważył generał.

"Pozostał czyn nieśmiertelny"

- Odszedł człowiek, ale czyn pozostał. I to czyn nieśmiertelny. On już poszedł na tę wieczną orbitę, ale jego dokonania zostały tutaj z nami na Ziemi do końca świata - dodał Hermaszewski.

Neil Armstrong, który jako pierwszy człowiek stanął na Księżycu, zmarł w wieku 82 lat z powodu komplikacji po przebytej niedawno operacji serca. Według amerykańskich mediów, na początku sierpnia Armstrong przeszedł operację wszczepienia by-passów. Jego żona Carol mówiła wówczas, że rekonwalescencja przebiega pomyślnie.

Misja Apollo 11

20 lipca 1969 roku jako dowódca statku kosmicznego Apollo 11 Armstrong wraz z Edwinem "Buzzem" Aldrinem dokonał pierwszego lądowania na Księżycu przy użyciu lądownika Eagle i jako pierwszy człowiek w historii postawił stopę na porytej kraterami powierzchni Srebrnego Globu.

To wtedy wygłosił pamiętne zdanie: "To mały krok dla człowieka, ale wielki krok dla ludzkości". Blisko trzygodzinny spacer Armstronga i Aldrina po Księżycu, podczas którego zbierali fragmenty skał, robili zdjęcia i przeprowadzili eksperymenty, z zapartym tchem oglądało na ekranach telewizorów ok. 600 mln ludzi na całym świecie. Armstrong miał wtedy 38 lat.

zew, PAP