Pokój po dekadach walk? Kolumbia i bojownicy z FARC siądą do stołu

Pokój po dekadach walk? Kolumbia i bojownicy z FARC siądą do stołu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezdyent Juan Santos (fot. PAP/EPA/LEONARDO MUNOZ)
Rząd Kolumbii zawarł w Hawanie porozumienie z Rewolucyjnymi Siłami Zbrojnymi Kolumbii (FARC) o rozpoczęciu procesu pokojowego – poinformowała telewizja Telesur.

W ciągu półwiecza konfliktu zbrojnego strony zasiadły wprawdzie kilkakrotnie przy stole rokowań (w 1991 r. toczyły się rozmowy pokojowe Koordynacji Partyzanckiej "Simon Bolivar" - CGSB z rządem prezydenta Cesara Gaviri w Caracas w Wenezueli i w 1992 r. Meksyku), tym razem jednak szansa na trwały pokój wydaje się bardzo duża.

Tajne rozmowy między rządem prezydenta Juana Manuela Santosa a FARC rozpoczęły się w maju w Hawanie przy wsparciu rządów Wenezueli i Norwegii. Kuba występowała już inicjatywami rozjemczymi w okresie od lat 90. do 2007 r., goszcząc kilka rund negocjacji z ELN (Armia Wyzwolenia Narodowego). Ani rząd Kuby, ani ambasady Kolumbii, Norwegii i Wenezueli w Hawanie nie udzieliły jednak jak do tej pory żadnych komentarzy.

Negocjacje odbędą się w Oslo

Prezydent Santos ma poinformować o szczegółach rozmów, ale wiadomo, że negocjacje zaplanowano na październik w Oslo, skąd przedstawiciele stron mają udać się ponownie do stolicy Kuby "z postanowieniem niewstawania od stołu aż do wypracowania paktu kończącego 50 lat konfliktu".

Według źródeł teleSUR, architektami procesu ze strony FARC byli: komendant Mauricio (znany pod pseudonimem El Medico), który objął dowództwo po zabitym Jorge Briceno (Mono Jojoy); w rozmowach udział brali także Rodrigo Granda, Marcos Calarca y Andres Paris. Rząd reprezentowali minister bezpieczeństwa Sergio Jaramillo, minister środowiska Frank Pearl oraz brat prezydenta, Juan Manuel Santos.

Rozwiązania siłowe to nie rozwiązania?

Prokurator generalny Kolumbii Eduardo Montealegre zadeklarował, że “wyjście z konfliktu kolumbijskiego nie jest na drodze zbrojnej”. W wypowiedzi dla gazety ”El Espectador” przypomniał proces pokojowy sprzed ponad 20 lat (znany jako M-19), dzięki któremu byli bojownicy FARC, którzy złożyli broń, mogli obejmować funkcje publiczne (np. aktualny burmistrz Bogoty Gustavo Petro). - Jeśli myśli się o procesie pokojowym jako zakończeniu konfliktu zbrojnego, alternatywą jest umożliwienie osobom uczestnictwa w życiu publicznym i w wyborach – argumentował prokurator.

"Zostawić nienawiść za sobą"

Przed ponad rokiem dowódca FARC wyraził chęć rozpoczęcia rozmów, które mają położyć kres konfliktowi zbrojnemu. W sierpniu 2011 r. Alfonso Cano w nagraniu rozpowszechnionym przez Agencję Prasową Nowej Kolumbii (Anncol) i wysłanym do wszystkich mediów w kraju przypomniał prezydentowi Santosowi, że ten, obejmując urząd, obiecał "zostawić za sobą nienawiść charakteryzującą osiem lat poprzedniego rządu”. W komunikacie z 19 kwietnia 2012 r. FARC zaznaczył jednak, że rozmowy pokojowe nie oznaczają poddania się.

W czerwcu kolumbijski parlament przyjął ustawę, która może przyczynić się do zakończenia konfliktu. Upoważnia ona prezydenta do wszczęcia rokowań pokojowych z dwiema armiami partyzanckimi - FARC oraz ELN pod warunkiem zwolnienia wszystkich przetrzymywanych przez nie zakładników i opuszczenia ich szeregów przez młodocianych żołnierzy poniżej 18 lat i dzieci.

Kolumbijczycy chcą pokoju

Kolumbijczycy z niecierpliwością czekają na pokój. W sondażu opublikowanym w miniony czwartek 74,2 proc. opowiedziało się za dialogiem z FARC. Mają jednak w pamięci fiasko planu Sprawiedliwość i Pokój, zaproponowanego szefom prawicowych prywatnych armii paramilitarnych AUC (Zjednoczona Samoobrona Kolumbii) w 2006 r. przez prezydenta Alvaro Uribe. W zamian za obietnicę nadzwyczajnego złagodzenia kar więzienia i powrót do legalnego życia ponad 30 komendantów złożyło broń. Okazało się jednak, że po niespełna dwóch latach składania zeznań i poufnych zabiegów pakt załamał się wskutek krętactw oskarżonych. Straciwszy cierpliwość, rząd cofnął komendantom wszelkie obietnice i przywileje, i wysłał ich do USA, gdzie szesnastu najwyżej postawionych, z nieformalnym szefem Salvatore Mancuso, zostało skazanych na kary więzienia.

FARC wyraźnie osłabione

FARC jeszcze nigdy nie były tak osłabione (oddziały liczą 5-6 tys. ludzi). Siłom rządowym udało się zabić czterech największych dowódców FARC - ich założyciela, sławnego Manuela Marulandę i jego zastępców: Raula Reyesa, Mono Jojoya i Alfonso Cano oraz rozbić jej strukturę logistyczną, zlikwidowano obozy szkoleniowe i szlaki przemytu kokainy. Przy okazji wyszły na jaw powiązania FARC z rządami Wenezueli i Ekwadoru, które nie uważają jej (w przeciwieństwie do USA czy Unii Europejskiej) za organizację terrorystyczną.

zew, PAP