Asad: w Syrii nie ma rewolucji. Kto ode mnie ucieka jest słaby i zły

Asad: w Syrii nie ma rewolucji. Kto ode mnie ucieka jest słaby i zły

Dodano:   /  Zmieniono: 
Baszar el-Asad udzielił wywiadu telewizji Dunia (fot. EPA/SANA/PAP)
Potrzeba więcej czasy, by wygrać walkę z antyrządowymi rebeliantami w Syrii - ocenił prezydent tego kraju Baszar el-Asad w wywiadzie, który wyemitowała prorządowa telewizja Dunia Przed telewizyjna kamerą Asad sprawiał wrażenie zrelaksowanego i pewnego siebie.

Asad powiedział, że to, co się dzieje teraz w Syrii, to żadna rewolucja. Wydarzenia ocenił jako spisek, za którym stoją Arabia Saudyjska i Katar, finansując i uzbrajając rebeliantów. - Robimy postępy, sytuacja w terenie poprawia się, ale jeszcze nie wygraliśmy. Na to potrzeba jeszcze czasu - podkreślił Asad opisując sytuację w kraju. Dodał, że Syria toczy walkę "regionalną i globalną".

Prezydent Syrii ocenił, że "nierealistyczne" jest stworzenie w Syrii stref bezpieczeństwa dla uchodźców, tak jak proponowały państwa zachodnie i Turcja. - Nie sądzę, by Zachód i Turcja mówiły o takim kroku poważnie, dla nich nie ma to pierwszorzędnego znaczenia - oświadczył.

Mówiąc o relacjach z Turcją Asad ocenił, że nie ulegną one pogorszeniu "mimo nierozsądnego stanowiska niektórych przedstawicieli władz tureckich". - Nie bacząc na wywieraną presję, społeczeństwo tureckie stoi po stronie Syrii w toczącym się konflikcie - zapewnił. Dodał jednak, że także władze Turcji ponoszą odpowiedzialność za rozlew krwi w Syrii.

Prezydent Syrii szydził z tych przedstawicieli władz syryjskich, którzy w ostatnich miesiącach opuścili go, komentując, że doszło w ten sposób do "oczyszczenia" państwa z tych, którzy nie są patriotami. - Dezercja to pozytywny proces. Kto ucieka, ten jest słaby i zły - przekonywał Asad. Prezydent stwierdził również, że więzy między władzą a społeczeństwem w Syrii "mimo licznych błędów, są silne". Dodał, że jego przeciwnicy "nigdy nie zdołają rozpowszechnić strachu" wśród ludności. - Mówię do Syryjczyków - wasz los jest w waszych, a nie w cudzych rękach - oznajmił.

Asad poinformował, że znajduje się w pałacu prezydenckim w Damaszku - zareagował w ten sposób na wątpliwości dotyczące miejsca jego pobytu, które pojawiły się w lipcu, wraz z ostrzałami syryjskiej stolicy.

W Syrii od ponad półtora roku trwa powstanie przeciwko Asadowi. Początkowe pokojowe demonstracje, inspirowane arabską wiosną, przerodziły się w opór zbrojny, krwawo tłumiony przez siły rządowe. Według opozycji, w konflikcie zginęło już około 25 tysięcy osób, a większość ofiar to cywile.

PAP, arb
Ankieta: Czy państwa Zachodu powinny zdecydować się na interwencję w Syrii? Ludzie WPROST