Lider Korei Północnej boi się latać samolotem i podróżuje głównie pociągami.
W książce Pulikowskiego znalazło się wiele nieoficjalnych zdjęć a także relacje z rozmów, prowadzonych przez Kima, których świadkiem był doradca rosyjskiego prezydenta.
Pulikowski całkowicie odbrązawia Kima; pisze, iż jest łakomy, chociaż jada tylko srebrnymi pałeczkami, uwielbia francuskie wina a także nie jest obojętny na uroki dam. W czasie podróży często śpiewał razem z "pięknymi paniami konduktorkami" - ujawnia rosyjski dyplomata.
"Pulikowski opublikował to, czego nie powinien był ujawniać" - skomentował b. dyplomata rosyjski w Phenianie a obecnie wykładowca w Honolulu Aleksander Mansurow, cytowany przez "International Herald Tribune".
"Stałem się obiektem krytyki na świecie - sądzę jednak, że skoro mówi się o mnie, jestem na dobrej drodze" - powiedział Kim w rozmowie z Pulikowskim.
Zdaniem IHT, najwięcej kontrowersji wzbudzają opisy uczt, wyprawianych przez Kima w wagonie restauracyjnym "Orient Expressu". W Korei Północnej w połowie lat dziewięćdziesiątych z głodu zmarło około dwu milionów ludzi. Obecnie sytuacja nie jest wcale lepsza.
Pulikowski pisze, że Kima spokojnie można nazwać wyrafinowanym smakoszem - w jego pociągu można zamówić każde danie kuchni koreańskiej, rosyjskiej, chińskiej, japońskiej i francuskiej. Na trasę pociągu w czasie jego przejazdu przez Syberię dostarczano żywe homary, na wypadek gdyby "wielki przywódca" zażyczył sobie takiego dania. Z Paryża mostem powietrznym wysyłano skrzynie wybornych win francuskich.
Gdy Kimowi zasmakował czarny chleb, jakiego spróbował w restauracji w Chabarowsku, północnokoreański lider wysłał swego adiutanta z 20 bochenkami chleba do Phenianu, by tam na niego czekało rosyjskie pieczywo. W Omsku natomiast niegrzecznie odesłał talerz z marynowanymi warzywami, podobnie jak pogardził bułgarskimi ogórkami kiszonymi, twierdząc że nie zostały zrobione jak należy w rosyjskim stylu. Na oficjalnym bankiecie zaszokował gospodarzy, krytykując miniaturowe pierożki z mięsem, podane w majonezie i zapiekane z serem. "Co to za pierogi? Powinny być duże, gotowane i podane w rosole" - krzyknął.
Posiłki w wagonie restauracyjnym "Orient Expressu" przeciągały się nawet powyżej czterech godzin - towarzyszyły im chóralne śpiewy. Śpiewano zarówno koreańskie, jak i rosyjskie piosenki. Kim, który pozostawił żonę w Phenianie, szczególnie upodobał sobie cztery śpiewaczki, przedstawiane jako "młode panie konduktorki" - pisze Pulikowski.
sg, pap