Rzeź narkotykowa

Dodano:   /  Zmieniono: 
596 domniemanych handlarzy narkotyków zginęło, a 15 tys. osób aresztowano w czasie trwającej od dwóch tygodni antynarkotykowej akcji władz Tajlandii. Operacja jest planowana na trzy miesiące.
Władze podały, że policja zabiła dotychczas tylko 8 osób, a 588 drobnych handlarzy poniosło śmierć z rąk hurtowników, którzy w ten sposób zapewniali sobie milczenie ze strony wspólników. Obserwatorzy przyjmują te wyjaśnienia z powątpiewaniem i obawiają się, że mogło zginąć znacznie więcej osób, a policja i władze ukrywają ich prawdziwą liczbę.

Rozpoczęta w pierwszych dniach lutego kampania antynarkotykowa spotkała się z dużym poparciem społecznym. Z opublikowanego sondażu wynika, że popiera ją 84,2 proc. Tajlandczyków, przeciwnych jej jest tylko 4,3 proc.

"Możliwa do zaakceptowania zdecydowana kampania (premiera) Thaksina stała się zabójczą machiną - uważa natomiast jeden z  zachodnich dyplomatów akredytowanych w Bangkoku. - Jeżeli wszystko będzie kontynuowane w ten sposób, straty wewnętrzne i  międzynarodowe będą znaczne".

Przeciwko sposobowi prowadzenia operacji wystąpiła opozycja tajlandzka.

"Jedynie sąd może wydać wyrok śmierci. Strzelanie do kogoś, kto jest jedynie podejrzany o sprzedaż narkotyków (...) może tylko przysporzyć nam kłopotów. Możemy zostać oskarżeni o łamanie praw człowieka i społeczność międzynarodowa może nas zacząć bojkotować" - powiedział Chuan Leekpai, przewodniczący opozycyjnej Partii Demokratycznej.

"Można się spytać, czy +grube ryby+ zostały już złowione. Wydaje się, że wszyscy, którzy zostali do tej pory zabici to drobni handlarze" - napisał o antynarkotykowej operacji, wychodzący w  Bangkoku dziennik "The Nation".

Tajlandzcy policjanci spalili w ubiegłym tygodniu siedem ton narkotyków o wartości 80 mln euro. Prowadzono przeszukania w  szkołach i domach - zwłaszcza na prowincji.

W 2002 roku przechwycono w Tajlandii 800 mln tabletek amfetaminy. Narkotyki zażywa blisko 2,7 mln z 62 mln mieszkańców kraju.

sg, pap