Klub zajmował jednopiętrowy drewniany budynek o niskich sufitach. Od fajerwerków szybko zajął się drewniany sufit i dźwiękoszczelne okładziny w pobliżu sceny. W ciągu trzech minut cały klub stanął w płomieniach - powiedział szef lokalnej straży pożarnej Charles Hall. Klub nie miał zezwolenia władz miejskich na używanie środków pirotechnicznych.
Pożar zostawił z budynku tylko jego szkielet, ogień opanowano dopiero wczesnym rankiem w piątek. Większość zwłok ofiar znaleziono w pobliżu głównego wyjścia z klubu. Niektórzy zginęli bezpośrednio od ognia, inni zatruli się dymem. Według Halla, część zwłok nosi oznaki zatratowania.
"Niektórzy ulegli poparzeniu lub zaczadzili się, inni zostali stratowani, kiedy usiłowali wydostać się w klubu - mówił Hall. - Sądzę, że wiele ludzi było w klubie po raz pierwszy i zdaje się, że chcieli wydostać się tym samym wyjściem, którym weszli, nie myśląc o innych wyjściach. To wywołało panikę i chaos".
Wiele ciał znaleziono przy drzwiach wyjściowych, co wskazuje, że ludzie próbowali w panice wydostać się na zewnątrz. "Udało się uratować około stu osób" - powiedział Hall.
Już obecnie wiadomo, że był to najtragiczniejszy pożar w USA od czasu nieudanej pacyfikacji siedziby sekty dawidian niedaleko Waco w Teksasie w 1993 roku, kiedy to zginęło blisko 80 osób.
Najtragiczniejszy w dziejach USA pożar nocnego lokalu pochłonął 491 osób, gdy 28 listopada 1942 roku spłonął klub Cocoanut Grove w Bostonie.
Miejscowość West Warwick znajduje się w odległości 24 km od stolicy stanu Rhode Island - Providence. Do pożaru w West Warwick doszło zaledwie cztery dni po tym, jak 21 osób zginęło w wyniku stratowania lub zaduszenia w klubie nocnym w Chicago, gdy ochrona klubu rozpyliła w powietrzu pieprz, aby rozdzielić uczestników bójki.
sg, pap