Blix pod koniec marca w wywiadzie dla niemieckiej gazety "Welt am Sonntag" kilkakrotnie zarzucał Waszyngtonowi, że "irytowała" go praca inspektorów rozbrojeniowych ONZ, nie dając mu powodów do inwazji na Irak.
Zdaniem Blixa, podstawy, na jakich Waszyngton i Londyn budowały dowody winy Iraku, były wątpliwe. Zastrzegł jednak, że nie oskarża amerykańskich i brytyjskich agentów wywiadu o fabrykowanie doniesień o nielegalnej irackiej broni, ale kwestionuje ich zdolność do weryfikowania informacji, które nazwał "fałszywymi".
Blix i jego ekipa wycofali się z Iraku na krótko przed marcową inwazją. Teraz pragną wrócić do Iraku, by kontynuować prace związane z inspekcjami rozbrojeniowymi. Waszyngton jednak mówi, że sam może to zrobić. Większość członków Rady Bezpieczeństwa uważa jednak, że wszelkie znaleziska w Iraku broni masowego rażenia muszą być zweryfikowane przez inspektorów ONZ, nim organizacja ta uchyli nałożone na Bagdad sankcje.
Waszyngton pragnąłby natychmiastowego ich uchylenia i chce wysłać do Iraku byłych inspektorów ONZ z USA, Wielkiej Brytanii i Australii na miejsce zespołu Bliksa.
Rosja, która ma w Radzie Bezpieczeństwa ONZ prawo weta, powtórzyła we wtorek, że sankcje mogą być zniesione dopiero wówczas, gdy ONZ-owscy inspektorzy orzekną, że Irak jest wolny od zakazanej broni. Tak jak Francja i inne kraje, które były przeciwne wojnie, Rosja obawia się, że w przypadku zniesienia 12-letnich sankcji ONZ, będzie miała niewielki wpływ na przyszłość Iraku.
em, pap