Jak donosi Niebezpiecznik.pl, portal zajmujący się (nie)bezpieczeństwem sieci, w Stanach Zjednoczonych doszło do wpadki służb kontrwywiadowczych, będących swoistym odpowiednikiem ABW. Dziennikarz Scott Ainslie poprosił o dostęp do akt z operacji Aurora, słynnego ataku komputerowego przeprowadzonego przez chińskich hakerów m.in. na Google, Adobe, RSA czy na amerykańskich dostawców broni, takich jak Lockheed Martin i Northrop Grumman. Wobec powyższego, służby z DHS udostępniły materiały o kryptonimie "Aurora", ale dotyczące zupełnie innej operacji. Dotyczyła ona tajnego eksperymentu...
Wniosek o dostęp do informacji publicznej został złożony 17 maja do kilku rządowych instytucji, m. in. FBI. Odpowiedziało tylko DHS przesyłając komplet dokumentów innej operacji o takim samym kryptonimie, w której chodziło o symulację ataku na systemy SCADA i wrażliwą infrastrukturę USA.
Eksperyment przeprowadzony przez amerykańskich badaczy miał dowieść, w jaki sposób zachowa się elektrownia, kiedy do jej sieci przyłączy się generator pracujący z niezgodną częstotliwością. Podobne działanie miał słynny wirus o nazwie Stuxnet, który sparaliżował m.in. prace nad bronią atomową w Iranie. Z eksperymentu sprawdzającego działanie internetowego robaka udostępniono wideo:
A co znajdowało się w dokumentach? Między innymi fotorelację z tego, jak budowano, transportowano i konfigurowano "felerny" generator do testów, podano konkretne lokalizacje miejsc podatnych na atak czy zdjęcia testowanych obiektów. Ponadto padła kwota eksperymentu - 2,8 mln dol.
DHS nie odpowiedziało na pytania amerykańskich dziennikarzy dotyczące pomyłkowego udostępnienia informacji.
Przypomnijmy - wpadkę mniejszego kalibru zaliczyła również ABW, kiedy w redakcji "Wprost" zostawiła walizkę operacyjną.
Niebezpiecznik.pl
Eksperyment przeprowadzony przez amerykańskich badaczy miał dowieść, w jaki sposób zachowa się elektrownia, kiedy do jej sieci przyłączy się generator pracujący z niezgodną częstotliwością. Podobne działanie miał słynny wirus o nazwie Stuxnet, który sparaliżował m.in. prace nad bronią atomową w Iranie. Z eksperymentu sprawdzającego działanie internetowego robaka udostępniono wideo:
A co znajdowało się w dokumentach? Między innymi fotorelację z tego, jak budowano, transportowano i konfigurowano "felerny" generator do testów, podano konkretne lokalizacje miejsc podatnych na atak czy zdjęcia testowanych obiektów. Ponadto padła kwota eksperymentu - 2,8 mln dol.
DHS nie odpowiedziało na pytania amerykańskich dziennikarzy dotyczące pomyłkowego udostępnienia informacji.
Przypomnijmy - wpadkę mniejszego kalibru zaliczyła również ABW, kiedy w redakcji "Wprost" zostawiła walizkę operacyjną.
Niebezpiecznik.pl