Irakijczycy, pomożecie?!

Irakijczycy, pomożecie?!

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po ulicach Bagdadu jeżdżą patrole amerykańskie, które przez głośniki apelują o pomoc w przywróceniu bezpieczeństwa w irackiej stolicy.
W apelu zapewnia się, że wojska koalicji amerykańsko-brytyjskiej pracują aktywnie nad tworzeniem armii irackiej, której żołnierze i  oficerowie będą Irakijczykami.

"Siły koalicji działają w interesie narodu irackiego. Oczekują też od ludności pomocy i wsparcia" - głosi apel.

Tymczasem w amerykańskim społeczeństwie spada popularność prezydenta George'a W. Busha. W ogłoszonym w sobotę sondażu przeprowadzonym przez stację telewizyjną ABC News oraz dziennik "Washington Post" poparło go 59 proc. ankietowanych, co stanowi najniższy poziom jego popularności od 11 września 2001 r. Polityki Busha nie akceptuje 38 proc. respondentów.

Powodem jest stale rosnąca liczba ofiar wśród wysłanych do Iraku żołnierzy amerykańskich. 52 proc. uczestników badania, oceniło, że jest to nie do przyjęcia, a 74 proc. ankietowanych spodziewa się dalszych zabitych.

Do 57 proc. spadł też odsetek osób uznających, że warto prowadzić tę wojnę. Jeszcze w kwietniu pogląd ten podzielało 70 proc. Amerykanów. Od tego czasu do 58 proc. (spadek o 17 proc.) zmniejszył się też odsetek badanych popierających politykę Busha w Iraku. 80 proc. obawia się uwikłania w długą misję w Iraku, a 72 proc. uważa, że siły USA powinny się wycofać po ustanowieniu porządku w  tym kraju.

Do zmiany nastawienia do irackiej kampanii z pewnością przyczyniły się informacje, że zagrożenie dla świata ze strony Iraku nie było być może tak duże, jak to przedstawiał Waszyngton przed interwencją. Połowa Amerykanów uważa, że administracja Busha celowo wyolbrzymiła dowody na istnienie broni masowego rażenia w Iraku.

W piątek, dyrektor CIA George Tenet przyznał że agencja niesłusznie pozwoliła prezydentowi Bushowi poinformować naród amerykański, iż Irak usiłuje pozyskać materiały rozszczepialne w Afryce. Analitycy bowiem wyrażali wątpliwości co do wiarygodności tych danych wywiadowczych.

"Tych szesnaście słów nie powinno było się znaleźć w tekście napisanym dla prezydenta" - stwierdził Tenet w dwustronicowym oświadczeniu opublikowanym po deklaracjach prezydenta i jego doradczyni ds. bezpieczeństwa narodowego Condoleezzy Rice, że  odpowiedni fragment prezydenckiego orędzia o stanie unii został zaaprobowany przez służby wywiadowcze.

W piątek szesnastu członków Izby Reprezentantów z ramienia Partii Demokratycznej wystosowało list do Białego Domu z żądaniem wyjaśnienia faktu, dlaczego administracja Busha bazowała na  fałszywych danych wywiadowczych, żeby rozpocząć wojnę w Iraku. Autorzy listu głosowali w Kongresie za użyciem siły przeciwko Irakowi pod koniec 2002 roku, przekonani, że zarzuty administracji o zagrożeniu iracką bronią masowego rażenia są prawdziwe.

em, pap