Władimir Żyrinowski, przewodniczący radykalnej Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji twierdzi, że bliżej niesprecyzowani dywersanci mogą stać za złą jakością powietrza w Moskwie - podaje TVN24.
W Moskwie w powietrzu niemal dwukrotnie przekroczone są poziomy azotu i siarkowodoru. Mieszkańcy uskarżają się na nieprzyjemny zapach i smog.
- Możliwe, że w celu wywołania niezadowolenia mieszkańców Moskwy ktoś specjalnie wpuszcza tu do nas zatrute powietrze, żeby ludzie zaczęli się denerwować. Chodzi o to, że można wytrzymać zmniejszenie ilości produktów spożywczych, nawet wody, ale powietrza? - mówił na antenie "Russkaja Służba Nowostiej" Żyrinowski.
Rosyjski polityk tłumaczył, że rewolucje wywołuje się poprzez blokowanie dostępu do jedzenia. - A tu mamy do czynienia z powietrzem. Chorzy umierają, cierpią astmatycy, dzieci, wszyscy wrażliwi na zmianę pogody - mówił Żyrinowski.
Polityk zaznaczył, że sam odczuwa skutki oddychania zanieczyszczonym powietrzem. - Nie wiem, kto może być tym dywersantem. Nie jestem w FSB. Nie dostaję raportów, ale przecież siedzę w gabinecie w centrum Moskwy - dodał.
TVN24/Russkaja Służba Nowostiej
- Możliwe, że w celu wywołania niezadowolenia mieszkańców Moskwy ktoś specjalnie wpuszcza tu do nas zatrute powietrze, żeby ludzie zaczęli się denerwować. Chodzi o to, że można wytrzymać zmniejszenie ilości produktów spożywczych, nawet wody, ale powietrza? - mówił na antenie "Russkaja Służba Nowostiej" Żyrinowski.
Rosyjski polityk tłumaczył, że rewolucje wywołuje się poprzez blokowanie dostępu do jedzenia. - A tu mamy do czynienia z powietrzem. Chorzy umierają, cierpią astmatycy, dzieci, wszyscy wrażliwi na zmianę pogody - mówił Żyrinowski.
Polityk zaznaczył, że sam odczuwa skutki oddychania zanieczyszczonym powietrzem. - Nie wiem, kto może być tym dywersantem. Nie jestem w FSB. Nie dostaję raportów, ale przecież siedzę w gabinecie w centrum Moskwy - dodał.
TVN24/Russkaja Służba Nowostiej