Seria terrorystów (aktl.)

Seria terrorystów (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
W serii zamachów terrorystycznych w Bagdadzie zginęły 34 osoby, a 224 zostały ranne. Najbardziej ucierpiała siedziba Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża.
Wszystkie pięć zamachów w Bagdadzie było samobójczymi zamachami bombowymi -  powiedział na konferencji prasowej amerykański generał Mark Hertling.

Szef irackiej policji i wiceminister spraw wewnętrznych Ahmad Ibrahim, informując o liczbie ofiar, powiedział, że 26 spośród ofiar śmiertelnych to cywile. Wśród rannych jest 65 policjantów.

Według informacji żandarmerii wojskowej USA i bagdadzkich szpitali, w atakach na posterunki policji zginęło co najmniej 23 osoby, zaś wybuch przed siedzibą Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża (MKCK), który zapoczątkował serię eksplozji, spowodował śmierć 10 osób, w tym dwóch irackich pracowników organizacji. Dane MKCK, szpitali i żandarmerii wojskowej USA wskazują, że  łącznie jest 33 zabitych, o jednego mniej niż podał Ibrahim.

Seria potężnych eksplozji następowała w poniedziałek rano w odstępie kilkunastu minut. Pierwszy wybuch nastąpił o godzinie 8.30 miejscowego czasu (o 6.30 polskiego czasu), kiedy mieszkańcy miasta śpieszyli do pracy. Jak twierdzą naoczni świadkowie, tuż obok budynku, w którym znajduje się główna siedziba Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża w centrum miasta, eksplodował samochód-pułapka, prawdopodobnie ambulans. Zdaniem niektórych świadków, miał on oznaczenia Czerwonego Krzyża. Ochrona nie wpuściła go poza bramę budynku. Samobójca zdetonował ukryte w pojeździe materiały wybuchowe w odległości 20 metrów od siedziby MKCK. W miejscu wybuchu powstał krater o  średnicy 3-4 metrów i  głębokości ponad metra.

Irakijczyk pracujący w sąsiednim budynku powiedział, że słyszał jedną wielką eksplozję, a potem dwie mniejsze. Gdy wybiegł na zewnątrz, zobaczył zabitych i bardzo wielu rannych. Powiedział, że w powietrzu latały odłamki samochodu, kawałki budynków i szczątki ofiar. Z budynków wokół głównej siedziby Czerwonego Krzyża wyleciały szyby. Na ulicach leżą kawałki tkanin i mebli.

Jest jeszcze za wcześnie, aby postanowić o zawieszeniu misji Czerwonego Krzyża w Iraku - powiedziała rzeczniczka tej organizacji w tym kraju Nada Doumani. "Jesteśmy zaszokowani tym, co się stało, jesteśmy zaszokowani liczbą ofiar, jesteśmy zaszokowani, ponieważ ofiarą ataku padł Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża. Nie rozumiem, jak można atakować taką organizację ani kto za tym stoi" - powiedziała.

Z jej relacji wynikało, że wnętrza budynku są całkowicie zniszczone. Na zewnątrz widać ślady silnej eksplozji; ściany są osmolone i popękane, powypadały wszystkie okna. Okolica jest zablokowana przez wojska amerykańskie i iracką policję.

Celem pozostałych czterech ataków były posterunki policji. Jednak jak podały bagdadzkie media, jeden z nich, na posterunek policji w dzielnicy al-Dżedida, został udaremniony. Pomiędzy zamachowcem samobójcą a funkcjonariuszami miała się wywiązać strzelanina, zanim doszło do eksplozji. Zamachowiec - według niepotwierdzonych informacji Syryjczyk - trafił do szpitala.

Inny atak - na posterunek policji w dzielnicy Szaab - został przeprowadzony przez zamachowców z użyciem samochodu terenowego. Pojazd został ostrzelany przez strażników i eksplodował w pewnej odległości od posterunku, który najwyraźniej miał być celem zamachowców. Zniszczonych zostało kilka samochodów, zaparkowanych w pobliżu. W znajdującej się niedaleko szkole podstawowej, gdzie rozpoczęły się lekcje, dzieci wpadły w panikę.

Zdaniem dziennikarzy, seria zamachów ma związek z rozpoczętym w  poniedziałek islamskim miesiącem postu ramadanem i ma na celu spotęgowanie nastrojów zagrożenia wśród mieszkańców miasta - pisze Reuters z Bagdadu. "Zapowiada się krwawy miesiąc" - powiedział w telewizji Al-Dżazira jeden z publicystów.

W komentarzach telewizyjnych i radiowych powtarza się opinia, że za zamachami stoi Al-Kaida Osamy bin Ladena, na co miałby wskazywać zmasowany charakter ataków. Komentatorzy zgodnie podkreślają, że poranne zamachy zostały znakomicie przygotowane. Mówi się też, że poniedziałkowe zamachy są kontynuacją niedzielnego ataku na bagdadzki hotel Raszid, zamieszkany przez funkcjonariuszy władz koalicyjnych. Zginął wówczas amerykański żołnierz, pilnujący budynku, a kilkanaście osób zostało rannych. W Bagdadzie pojawiają się opinie, że zamach na hotel planowano od dłuższego czasu i nie miał on nic wspólnego z pobytem tam wiceministra obrony USA Paula Wolfowitza.

Iracka Rada Zarządzająca oskarżyła o serię zamachów w Bagdadzie siły wrogie nowemu porządkowi w Iraku i wierne obalonemu dyktatorowi Saddamowi Husajnowi. "Z całą pewnością byli to jego zwolennicy. Tylko on mógł zrobić coś takiego" - oświadczył członek Rady Zarządzającej Abdel Aziz al-Hakim.

Zamachy są konsekwencją sukcesu konferencji donatorów w Madrycie - ocenił inny członek Rady, Abd al-Zahra Osman Muhammad. "Po madryckim spotkaniu, podczas którego Irak otrzymał zewsząd tyle pomocy, okazało się, że są ludzie, którzy chcą zaszkodzić nowemu Irakowi - powiedział Izzedin Salim. - Dla nich to, co budujemy, nowy porządek Iraku, nic nie znaczy".

Są też spekulacje, że niedzielne i poniedziałkowe zamachy skłonią władze koalicyjne do powtórnego wprowadzenia godziny policyjnej w  Bagdadzie. Zniesiono ją w niedzielę rano z okazji rozpoczynającego się ramadanu. W komunikacie jako jeden z powodów podano wówczas "poprawę sytuacji w dziedzinie bezpieczeństwa" w stolicy Iraku.

***

O godzinie 18.17 czasu lokalnego centrum Bagdadu wstrząsnęła nowa eksplozja - podał Reuters, powołując się na świadków. W około 20 minut później nastąpiła druga, bardziej stłumiona. Nie widać było jednak odblasku wybuchu bądź towarzyszącego mu słupa dymu. Na razie brak dokładniejszych informacji.

sg, em, pap