Śmigłowiec UH-60 Black Hawk runął na ziemię ok. 7.00 rano czasu warszawskiego.
To drugi od niedzieli śmigłowiec, który spadł w Iraku. W niedzielę amerykański śmigłowiec Chinook został zestrzelony w rejonie Faludży, w następstwie czego życie straciło 16 osób, a 21 zostało rannych.
Tikrit to rodzinne miasto Saddama Husajna i bastion jego zwolenników. To jedno z miejsc, gdzie najczęściej dochodzi do ataków na siły koalicyjne.
W Mosulu na północy Iraku zaatakowany został natomiast amerykański konwój. Zginął jeden żołnierz, a siedmiu jego kolegów zostało rannych - poinformował rzecznik prasowy amerykańskiej bazy wojskowej w Mosulu major Hugh Cate. Agencja Reutera podała z kolei, powołując się też na źródła amerykańskie, że w ataku na konwój rannych zostało sześciu żołnierzy.
Atak nastąpił we wschodniej części Mosulu o godzinie 7.00. Samochody zostały tam ostrzelane z broni maszynowej i pocisków przeciwpancernych
Łącznie od 1 maja, czyli od ogłoszenia przez prezydenta George'a W. Busha zakończenia działań wojennych w Iraku, zginęło w tym kraju w starciach i zamachach 140 amerykańskich żołnierzy.
em, pap