Premier Chorwacji odwiedził ośrodek dla uchodźców. Nikogo nie zastał

Premier Chorwacji odwiedził ośrodek dla uchodźców. Nikogo nie zastał

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. screenshot Twitter)
W sobotę premier Chorwacji Zoran Milanović odwiedził ośrodek dla uchodźców przy granicy węgierskiej. Nie zastał tak prawie żadnych imigrantów, ponieważ ruszyli oni na Zachód.
Szef rządu wizytował ośrodek w Beli Manastir. Jak donoszą jednak media bałkańskie, obóz jest praktycznie pusty. Uchodźcy ruszyli bowiem na Zachód Europy do Niemiec i Austrii. - Nie możemy już dłużej rejestrować ludzi. Co więcej zrobić, jeśli nie pozwolić im iść tam, gdzie chcą? - powiedział Milanović.

Milanović spotkał się również w sobotę z policjantami, którzy mieli zostać rozbrojeni po tym, jak bez zapowiedzi wjechali na terytorium sąsiada, konwojując pociąg z uchodźcami. Chorwaci jednak zaprzeczają tym doniesieniom.

Rzecznik węgierskiego rządu Zoltán Kovács ocenił, że polityka Chorwacji, która zgodziła się, by imigranci i uchodźcy przeszli przez jej terytorium "załamała się”, podobnie jak system przyznawania azylów. "Chorwacja złamała się pod presją w ciągu jednego dnia. My opieramy się zalewowi od 9 miesięcy. Węgry w pełni wypełniają prawo Unii Europejskiej - napisał Kovacs na Twitterze. Polityk wyjaśnił, że ponad tysiąc imigrantów dotarło pociągami do węgierskiej miejscowości Magyarbóly (niektóre źródła mówią o 800 osobach - red.). Byli oni eskortowani przez 40 uzbrojonych chorwackich policjantów.

Chorwaci zostali zatrzymani i rozbrojeni przez węgierską policję. Kovács zaznaczył, że działania Chorwatów to „poważne pogwałcenie granicy”, wobec czego władze Węgier rozpoczynają dochodzenie w tej sprawie. Zgodnie z nowym węgierskim prawem, aresztowani zostali także wszyscy imigranci.

Origo.hu, Balkan Newsbeat