Rosyjski okręt "Rostów nad Donem" zniknął na Bałtyku. Miał popłynąć z Morza Bałtyckiego przez Morze Północne, Atlantyk oraz Morze Śródziemne do Morza Czarnego - podaje "Gazeta Wyborcza".
Okręt zwodowano 16 miesięcy temu, przeszedł potem przygotowanie bojowe na wodach północnych. W rejs ruszył 16 października.
Jednostka przerwała zadanie, a potem wróciła na Bałtyk z powodu kłopotów technicznych. Okręt jest wyposażony między innymi w rakiety Kalibr, które wystrzelono na odległość 1500 kilometrów z Morza Kaspijskiego do Syrii, gdzie zbombardowały pozycje Państwa islamskiego.
Dokładna lokalizacja oraz przyczyna awarii okrętu nie są znane. Wiadomo jedynie, że znajduje się na Bałtyku.
Gazeta Wyborcza
Jednostka przerwała zadanie, a potem wróciła na Bałtyk z powodu kłopotów technicznych. Okręt jest wyposażony między innymi w rakiety Kalibr, które wystrzelono na odległość 1500 kilometrów z Morza Kaspijskiego do Syrii, gdzie zbombardowały pozycje Państwa islamskiego.
Dokładna lokalizacja oraz przyczyna awarii okrętu nie są znane. Wiadomo jedynie, że znajduje się na Bałtyku.
Gazeta Wyborcza