Tragiczne safari

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jeśli rządy afrykańskich krajów nie zdołają poskromić kłusowników, za kilka dekad nie spotkamy tam już słoni, nosorożców czy lwów.

Na zdjęciu zrobionym na początku października dumny biały mężczyzna z zawieszoną na ramieniu strzelbą serdecznym uściskiem dłoni pieczętuje ze swoim przewodnikiem finał polowania. Za plecami mają trofeum: ponad 50-letniego, majestatycznego słonia, z wielkimi ciosami, ważącymi po 50 kg. Zdaniem Związku Przewodników Safari w Zimbabwe to jeden z największych okazów, jakie widziano w tym kraju od ponad 30 lat. Za jego odstrzelenie niemiecki turysta zapłacił władzom blisko 60 tys. dolarów. Myśliwego z Niemiec nie odstraszył przykład Waltera Palmera, amerykańskiego dentysty, który trzy miesiące wcześniej zabił lwa objętego programem naukowym uniwersytetu w Oksfordzie. Gdy zwierzę opuściło Park Narodowy Hwange w Zimbabwe, trafiła go strzała wystrzelona z kuszy myśliwego. Mężczyzna pochwalił się zdobyczą na Facebooku. Wtedy na jego gabinecie pojawiły się obraźliwe napisy, a w sieci zaczęły krążyć oskarżenia i groźby. Palmer wyjechał na wieś i czeka, aż afera ucichnie.

Więcej możesz przeczytać w 52/2015 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.