Spacyfikowali demonstrację

Spacyfikowali demonstrację

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rosyjska milicja uniemożliwiła demonstrację w centrum Moskwy, gdzie obrońcy praw człowieka zamierzali w sześćdziesiątą rocznicę deportacji Czeczenów i Inguszów upamiętnić jej ofiary.
Gdy manifestanci próbowali rozstawić transparenty, doszło do interwencji i przywódcy demonstracji zgodzili się poprzestać na złożeniu kwiatów pod Kamieniem Sołowieckim - pomnikiem ofiar stalinizmu, położonym na Łubiance w pobliżu siedziby radzieckich służb specjalnych.

W demonstracji uczestniczyli m.in. dawni deputowani do Dumy Państwowej i znani obrońcy praw człowieka - Lew Ponomariow i  Waleria Nowodworska, a także lider lewackiej Ponadnarodowej Partii Radykalnej Nikołaj Chramow, który wraz z sześcioma osobami został zatrzymany przez milicję.

Przypadającej na poniedziałek rocznicy deportacji towarzyszą wzmocnione środki bezpieczeństwa - władze obawiają się zamachów ze  strony czeczeńskich separatystów, dla których 23 lutego jest dniem żałoby narodowej.

Operację wysiedlenia ludności ówczesnej Czeczeno-Inguszetii władze ZSRR przygotowywały od końca 1943 roku, oskarżając obydwa narody o masowy udział w zbrojnej rebelii, która towarzyszyła zbliżaniu się do Kaukazu armii niemieckiej. Wywózka trwała tydzień - między 22 lutego a 1 marca 1944 roku. Czeczenów i Inguszów ładowano do wagonów, a stawiających opór rozstrzeliwano.

Przy wykonywaniu rozkazów dochodziło do masowych zbrodni. Dziesiątki tysięcy ludzi zmarły w trakcie konwojowania całych narodów w czasie zimy w nieludzkich warunkach. Łącznie wywieziono ponad 390 tys. Czeczenów i 91 tys. Inguszów. Na powrót w rodzinne strony zezwolono im dopiero po XX Zjeździe KPZR w 1956 roku. W pamięci Czeczenów i Inguszów wywózka pozostaje największą tragedią narodową, do której odwoływali się później m.in. przywódcy czeczeńskiej rebelii.

oj, pap