Politycy za kratami

Politycy za kratami

Dodano:   /  Zmieniono: 
Politycy czescy w więziennych pasiakach siedzą w klatce ustawionej na placu Wacława w samym centrum Pragi. To akcja solidarności z więzionymi kubańskimi dysydentami.
Politycy siedzą w klatce rotacyjnie, każdy po godzinie. Swoją godzinę odsiedział już w poniedziałek wieczorem wicepremier Petr Maresz. Za więzienne kraty trafią także inni czołowi czescy politycy. Tacy jak Petr Pithart - marszałek Senatu, swego czasu znany czeski dysydent; Petr Uhl - też były dysydent, obecnie wicemarszałek Senatu, wcześniej m.in. redaktor naczelny Czechosłowackiej Agencji Prasowej (CzTK) i pełnomocnik rządu ds. praw człowieka; Jan Ruml - również dawny dysydent, potem minister spraw wewnętrznych; Tomasz Hanak - znany aktor; Lukasz Pollert - lekarz, złoty medalista olimpijski w kanoistyce.

Akcję "Zaprzestać represji na Kubie", jako formę pomocy dla więzionych kubańskich dysydentów, zorganizowała fundacja publicznej Czeskiej Telewizji "Człowiek w potrzebie". Zaplanowany na 75 godzin happenig na placu Wacława został zorganizowany w rocznicę uwięzienia 75 kubańskich dysydentów.

"Większość z nich została przed rokiem uwięziona za to, że - w zgodzie z kubańskim prawem - napisała wniosek o rozpisanie referendum. Podpisało go 15 tysięcy osób. Referendum powinno zostać ogłoszone" - poinformował przewodniczący fundacji, reżyser Szimon Panek. Niektórzy z kubańskich dysydentów - jak podał - zostali skazani nawet na 27 lat więzienia. W sumie wymierzone im przez sądy kary więzienia wyniosły ponad 1400 lat.

"Kiedy przypomnimy sobie czasy sprzed dwudziestu laty, to  dojdziemy do wniosku, że właśnie z takich drobnych akcji rodziła się atmosfera, która prześladowanym dawała siłę i nadzieję oraz  wiarę w to, że ich cierpienia nie będą trwać wiecznie" -  powiedział wicepremier Petr Maresz.

Marie Perzinova z fundacji "Człowiek w potrzebie" powiedziała, że  happening ma nie tylko zwrócić uwagę na los więzionych kubańskich dysydentów, ale także wesprzeć organizowaną przez fundację zbiórkę. Czeska fundacja co miesiąc posyła na Kubę materialną pomoc rodzinom prześladowanych.

"Gdyby takich akcji zorganizowano na świecie więcej, reżim Fidela Castro musiałby na nie zareagować. W ostatecznym efekcie mogłoby to także przynieść wolność kubańskim więźniom sumienia" -  powiedział poseł opozycyjnej Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS) Petr Bratsky, który w klatce na placu Wacława siedzieć będzie w czwartek jako ostatni.

em, pap