AFP przypomina, że Irak jest od niedzieli miejscem gwałtownych starć między siłami koalicji pod egidą USA i zwolennikami radykalnego przywódcy szyickiego Muktady al-Sadra. Walki, najkrwawsze od czasu obalenia reżimu Saddama Husajna 9 kwietnia 2003 roku, spowodowały już śmierć kilkudziesięciu Irakijczyków i 8 żołnierzy sił koalicji.
W poniedziałek zwolennicy al-Sadry opanowali siedzibę władz prowincji w Basrze, w sektorze kontrolowanym przez Wielką Brytanię. AFP pisze o "dziesiątkach" członków bojówek wiernych al-Sadrowi, czyli "Wojsk Mahdiego", którzy weszli do biura gubernatora, a na dachu wywiesili zieloną islamską flagę. Zdaniem Reutera, który cytuje świadków, bojówkarzy jest około tysiąca.
Zamieszki trwają też od rana w bagdadzkiej dzielnicy Madinit Sadr (Sadr City). Doszło tam do starć między bojówkami al-Sadry a siłami amerykańskimi. Reuter podał, że cele w dzielnicy są atakowane ze śmigłowców Apache. Agencja pisze też, że na jednej z ulic spłonął amerykański wóz wojskowy.
W nocnych starciach w Karbali, w polskiej strefie stabilizacyjnej, zginął iracki policjant, a 11 osób, wśród nich inny policjant, zostało rannych. Ostrzelany z zasadzki został m.in. bułgarski patrol, w którym ranny został bułgarski szeregowiec. Bojówkarzom al-Sadra nie powiodły się próby przejęcia kontroli nad budynkami publicznymi w świętym mieście szyitów ani nad mauzoleami imama Husajna i Abbasa w Karbali. Zostali odparci przez służbę świątynną, wierną umiarkowanemu ajatollahowi Alemu al-Sistaniemu. Rano opanowali jedynie posterunek policji w jednej z zachodnich dzielnic miasta. Nad ranem kilkunastu uzbrojonych napastników wtargnęło do budynków lokalnej telewizji. Pobili dyżurującego pracownika oraz zniszczyli kamery telewizyjne i sprzęt komputerowy.
Bojówki szyickiego przywódcy w poniedziałek przejęły jednak kontrolę nad świętymi dla szyitów meczetami w Kufie i Nadżafie. Oba miasta leżą w polskiej strefie stabilizacyjnej. Odpowiadają za nie żołnierze z dowodzonej przez Hiszpanów brygady "Plus Ultra". Korespondent AFP pisze, że wokół meczetu-mauzoleum Alego w centrum Nadżafu posterunki zajęli ubrani na czarno ludzie z oddziałów al-Sadra. Kontrolują także świątynię w pobliskiej Kufie. AFP pisze, że nie ma śladu po uzbrojonych świątynnych służbach, które dotąd dbały - w porozumieniu z władzami okupacyjnymi - o porządek i bezpieczeństwo meczetów.
W tej sytuacji, we wszystkich bazach w polskiego strefie środkowo-południowej obowiązuje stan podwyższonej gotowości. Generał Mieczysław Bieniek - dowódca wielonarodowej dywizji - nie zamierza prowadzić jakichkolwiek operacji ofensywnych. Takie akcje przeciwko sadrystom doprowadziłyby do masakry - oceniają polscy oficerowie.
Tymczasem do Nadżafu została skierowana amerykańska lekka piechota, która ma wesprzeć odpowiedzialną za tę część strefy brygadę latynoamerykańską Plus Ultra.
Niektórzy Irakijczycy, współpracujący z wojskami dywizji byli w poniedziałek zastraszani przez sadrystów. "Dziś do pracy w obozie nie przyszła część zatrudnianych tutaj Irakijczyków, inni mówili - nie podając powodów - że koniecznie muszą opuścić obóz przed południem" - powiedział jeden z oficerów wielonarodowej dywizji.
Al-Sadr wezwał w niedzielę swoich ludzi do siania terroru.
Komentatorzy są zdania, że Muktada al-Sadr od dawna zabiegał o wpływy w Nadżafie i Karbali, jednak tamtejsi duchowni muzułmańscy - a za nimi wierni - zachowywali lojalność wobec bardziej umiarkowanych przywódców, z wielkim ajatollahem Alim al-Sistanim na czele. Młody przywódca cieszył się natomiast popularnością w Kufie, gdzie głosił kazania, i Sadr City (Miasto Sadra) w Bagdadzie. Jego zwolennicy od kilku dni domagają się od władz koalicyjnych, aby cofnęły zakaz wydawania tygodnika "Al-Hawza", którego al-Sadr jest właścicielem. Pismo ostro krytykuje Amerykanów i domaga się zakończenia okupacji. Władze zamknęły tygodnik na dwa miesiące za podżeganie do przemocy.
***
Amerykanie nie ugną się przed zamachami i innymi aktami przemocy w Iraku i pozostaną w tym kraju do czasu ustanowienia ustroju demokratycznego - powtórzył prezydent USA George W. Bush, przemawiając w mieście Charlotte w stanie Karolina Północna. - Ameryki "nie podkopią bandyci i terroryści".
Bush podkreślił wielkie znaczenie wyzwolenia Iraku dla walki z terroryzmem, przyznając jednocześnie, że USA zaangażowały się, jak to nazwał, "w trudną akcję". Podkreślił, że mimo aktów przemocy w Iraku opowiada się za przekazaniem władzy Irakijczykom w planowanym terminie, czyli 30 czerwca.
oj, em, pap