Kontrkandydatka Fischera, Benita Ferrero-Waldner z rządzącej konserwatywnej Austriackiej Partii Ludowej (OeVP) otrzymała 47,59 procent ważnych głosów. Ferrero-Waldner jest obecnie ministrem spraw zagranicznych. Zaraz po ogłoszeniu wyników oświadczyła w telewizji publicznej ORF, iż kanclerz i zarazem przywódca ludowców Wolfgang Schuessel poprosił ją o kontynuowanie misji szefowej dyplomacji.
Frekwencja wyniosła 70,76 procent, o ponad trzy punkty procentowe mniej niż w poprzednich wyborach prezydenckich w 1998 roku. Głosów ważnych było 95,74 procent. W austriackim systemie konstytucyjnym prezydent pełni głównie funkcje ceremonialne i dlatego jego elekcja nie budzi zwykle w społeczeństwie większych emocji.
W swej pierwszej wypowiedzi po wyborach przewodniczący Socjaldemokratycznej Partii Austrii (SPOe) Alfred Gusenbauer nazwał ich wynik "wspaniałym osobistym sukcesem Heinza Fischera". Według niego, do klęski Ferrero-Waldner przyczynił się były kontrowersyjny przywódca Wolnościowej Partii Austrii (FPOe) Joerg Haider, który zalecił swym sympatykom, by na nią głosowali. OeVP i prawicowo-populistyczna FPOe współtworzą obecną koalicję rządową z ludowcami.
Przewodniczący Rady Narodowej (izby niższej parlamentu) Andreas Khol z Partii Ludowej określił wynik wyborów jako "rozczarowujący", ale jednocześnie złożył gratulacje Fischerowi.
Przywódca Zielonych - czwartego austriackiego ugrupowania parlamentarnego - Alexander Van der Bellen także uznał Haidera za winowajcę porażki Ferrero-Walner. W jego opinii, jako nieformalna kandydatka FPOe dodatkowo zmobilizowała przeciwko sobie elektorat Zielonych. Szkoda jednak, że prezydentem nie została kobieta - podsumował swą wypowiedź Van der Bellen.
em, pap