Inicjatorzy pomysłu (potępienia w Bundestagu) starają się o zdobycie poparcia wszystkich reprezentowanych w parlamencie klubów. "Nie tracimy nadziei na udział CDU w tym przedsięwzięciu, chociaż gotowość chadeków do poparcia rezolucji osłabła w ostatnim czasie" - powiedział Meckel. Socjaldemokraci chcieliby, aby Bundestag przyjął rezolucję przed wyborami do Parlamentu Europejskiego wyznaczonymi na 13 czerwca.
"Pruskie Powiernictwo" gromadzi informacje o mieniu utraconym przez Niemców przymusowo wysiedlonych z Polski i Czech. Spółka zamierza starać się o ich zwrot bądź odszkodowanie przed polskimi sądami. W przypadku niepowodzenia zamierza zwrócić się do trybunałów międzynarodowych. Działalność spółki wywołała zaniepokojenie w polskim społeczeństwie.
Przed falą wniosków odszkodowawczych ostrzegł ambasador Polski w Niemczech Andrzej Byrt. "Najprawdopodobniej ogromna większość tych wniosków zostanie przez polskie sądy odrzucona zgodnie z polskim i europejskim prawem. Niektóre z nich, bo są na to prawne przesłanki, zostaną załatwione pozytywnie. To będzie mniejszość, ale takiej sytuacji nie można wykluczyć. Wywoła to dramatyczną kampanię w mediach" - powiedział Byrt.
Rząd RFN uważa przymusowe wysiedlenia oraz wywłaszczenie Niemców za niezgodne z prawem międzynarodowym. Berlin nie podnosi jednak tych kwestii w stosunkach z Polską. Meckel podkreślił, że niemiecki rząd nie może zrezygnować z indywidualnych roszczeń obywateli RFN, gdyż musiałby wówczas wypłacić im miliardowe odszkodowania. "Na to nie może sobie pozwolić żaden niemiecki rząd, niezależnie od politycznego składu" - powiedział. Meckel opowiedział się za zbadaniem, czy roszczenia wypędzonych pomimo upływu ponad 50 lat nadal obowiązują. W tym kontekście przypominał o świadczeniach finansowych wypłaconym wysiedlonym przez władze RFN.
Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik pesymistycznie ocenił perspektywy polsko-niemieckiej współpracy w najbliższych latach. "Polska stoi w obliczu ofensywy populizmu" - powiedział. Antygermanizm jest - jego zdaniem - "trwałym składnikiem" polskiego populizmu. Projekty Steinbach, m. in. "Centrum przeciwko Wypędzeniom", Michnik nazwał "starą, prześmiardłą margaryną", sprzedawaną jako masło.
Na "pogorszenie klimatu" w polsko-niemieckich stosunkach zwrócił uwagę poseł Platformy Obywatelskiej Janusz Lewandowski. "Przykrym paradoksem" nazwał fakt, że niemieccy wypędzeni dostrzegają w wejściu Polski do Unii szansę na otrzymanie odszkodowań. "To żyzna gleba dla resentymentów i ksenofobii" - zauważył. We wzajemnych stosunkach jest coraz więcej nieufności - ocenił. Jako przykład wymienił obchody 100-lecia gdańskiej politechniki, zaplanowane na jesień. "Coraz mniej osób chce angażować się w te uroczystości" - zauważył.
Współorganizatorka spotkania, deputowana SPD Angelika Schwall-Dueren, uznała za paradoks, że w przededniu przyjęcia Polski do Unii Europejskiej w polsko-niemieckich stosunkach szerzą się "bezradność i pesymizm". Doszło do rozczarowań po obu stronach, ponieważ pojawiły się ponownie tematy z przeszłości, które "nie dają się zepchnąć na bok". Schwall-Dueren wezwała opiniotwórcze media i intelektualistów w obu krajach do większej aktywności w walce z populistycznymi politykami, którzy odwracają uwagę od problemów w polityce wewnętrznej, siejąc strach przed sąsiadami i odwołując się do resentymentów.
em, pap