Eksplozja w składzie amunicji (aktl.)

Eksplozja w składzie amunicji (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nie udało się ugasić pożaru i powstrzymać eksplozji w składzie uzbrojenia rakietowego koło Melitopola na południu Ukrainy. Według służb ratowniczych, zginęło tam pięć osób.
"Takich pożarów nie da się ugasić" - powiedział agencji Interfax ukraiński minister obrony Jewhen Marczuk. Dodał, że potrzebne są specjalne środki techniczne, a rosyjskie ministerstwo obrony wysyła w piątek ekspertów na miejsce katastrofy.

Jeszcze w czwartek ewakuowano ludność piętnastu okolicznych wiosek, na które spadały eksplodujące rakiety i ich odłamki. Jak poinformował rzecznik ukraińskiego ministerstwa do spraw sytuacji nadzwyczajnych Oleh Wenżyk, w składzie nadal trwają wybuchy z częstotliwością co dwie minuty.

Ewakuacja okolic składu objęła 10 tysięcy ludzi. Wielu uczniów zabrano wprost ze szkół, a zaniepokojeni rodzice nadal nie mają z nimi kontaktu - poinformował pierwszy kanał telewizji rosyjskiej. W samym Melitopolu władze zamknęły szkoły i wezwały mieszkańców, by nie opuszczali domów. Wstrzymano ruch na przebiegającej przez miasto linii kolejowej.

Jak podało ukraińskie ministerstwo do spraw sytuacji nadzwyczajnych, wybuchy już spowodowały śmierć pięciu osób. Zgon co  najmniej trzech z nich należy przypisać zaostrzonej szokiem chorobie serca - powiedział agencji ITAR-Tass wicepremier Ukrainy Andrij Klujew.

Według wstępnych ustaleń władz, w jednym ze składów amunicji wybuchł pożar, a potem zaczęły eksplodować zgromadzone tam pociski. Na razie nie wiadomo, co było przyczyną pożaru. Według Marczuka, wstępne ustalenia wskazują na błąd ludzki, a dokładne okoliczności ustali śledztwo prowadzone przez prokuraturę wojskową. Poinformował on też, że ilość przechowywanego w składzie uzbrojenia była ponaddwukrotnie większa, niż zezwalają przepisy. Wybuchy odrzuciły niektóre rakiety na odległość 6 kilometrów od arsenału.

Prezydent Ukrainy Leonid Kuczma polecił prokuraturze generalnej i  służbom bezpieczeństwa utworzenie specjalnej komisji śledczej. Zastępca naczelnego prokuratora wojskowego Anatolij Hołowin zarządził wszczęcie postępowania karnego w związku z podejrzeniem o "nieodpowiedzialne manipulowanie materiałami wybuchowymi".

W 275. Składzie Amunicji (jak brzmi jego oficjalna nazwa), znajdującym się około 600 kilometrów na południowy wschód od od Kijowa, przechowywano niekierowane artyleryjskie pociski rakietowe Grad i Smiercz oraz kierowane pociski przeciwlotnicze średniego zasięgu Uragan (oznaczenie zachodnie SA-11 Gadfly) - podał ITAR-TASS. Według Marczuka, siły zbrojne Ukrainy odziedziczyły po Armii Radzieckiej 184 takie arsenały.

Zniszczeniu uległy nie tylko magazyny wojskowe, ale także wszystko, co znajdowało się w promieniu trzech kilometrów od  centrum wybuchu. Z napływających informacji wynika, że w  najbliższej wiosce - Fedoriwce, położonej około trzech kilometrów od magazynów, spłonęła szkoła i magazyn paliw, a wiele budynków zostało uszkodzonych. Odłamki spadały także na domy położone w  trzech innych miejscowościach.

Miejscowi dziennikarze utrzymują, że w magazynach prawdopodobnie zgromadzono także naboje do wyrzutni rakietowych typu Grad, które mogą osiągać cele nawet w oddalonym o kilkanaście kilometrów Melitopolu. Według relacji dziennikarzy są ofiary, zniszczona została stacja kolejowa w Fedoriwce, przerwano ruch pociągów na  międzynarodowej linii Moskwa-Symferopol, a także samochodów na  trasie Charków-Symferopol.

W październiku ubiegłego roku w trakcie podobnego pożaru doszczętnie spłonęło 10 z 17 składów amunicji w Artemowsku, koło Doniecka. Nikt wówczas nie zginął. Prokuratura ustaliła, że pożar w jednym z magazynów wywołali robotnicy wykonujący prace spawalnicze. Straty oszacowano na blisko 10 milionów dolarów.

Według oficjalnych informacji, na Ukrainie znajduje się około 200 tysięcy ton amunicji, która podlega utylizacji, a także 24 tysiące ton różnego rodzaju rakiet. Ogółem w blisko 200 magazynach w całym kraju znajduje się ponad trzy miliony ton amunicji.

oj, pap