Chinki pod specjalną ochroną

Chinki pod specjalną ochroną

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Chinach zaczyna brakować kobiet. To wynik wieloletniej rządowej polityki "jednego dziecka" oraz obyczajowości, która wyżej ceni synów niż córki.
Według danych rządowych, na każdych 117 nowo narodzonych chłopców w Chinach przypada tylko 100 dziewczynek. Przyczyniła się do tego z jednej strony polityka chińskich władz, zgodnie z którą większość par małżeńskich ma prawo do wychowania zaledwie jednego potomka. Z drugiej strony zaś w chińskim społeczeństwie bardziej ceni się synów niż córki, dlatego wiele par decyduje się na aborcję, jeśli płód jest płci żeńskiej lub co gorsza, zabija dziewczynki już po urodzeniu. W efekcie w Chinach jest ich kilka milionów mniej niż być powinno.

Zachwianie proporcji w liczbie urodzeń chłopców i dziewczynek może wkrótce doprowadzić do tego, że Chińczykom zabraknie kandydatek na żony. To z kolei może doprowadzić do niepokojów społecznych, porywania kobiet i powstania czarnego rynku handlu dziewczynkami.

Władze chińskie zaniepokojone tym zjawiskiem zapowiedziały wprowadzenie zakazu selektywnej aborcji ze względu na płeć i surowe karanie zabijania noworodków płci żeńskiej, co - jak się podejrzewa - zdarza się nie tak rzadko.

Wiceprzewodniczący Państwowej Komisji ds. Ludności i Planowania Rodziny Zao Baige. zapowiedział też wprowadzenie "Programu Opieki nad Dziewczętami". Przewiduje on, że pary, które mają maksymalnie dwie córki, ale żadnych synów, dostaną od państwa specjalny zasiłek. Jak oznajmił Zao, Chiny postawiły sobie za cel wyrównanie proporcji obu płci do roku 2010. Bronił jednak polityki "jednego dziecka" podkreślając, że w innych krajach azjatyckich, gdzie nie ma podobnych obostrzeń, również istnieje dysproporcja płci.

Zasada "jednego dziecka" nie obowiązuje na wsi, gdzie dopuszcza się możliwość posiadania drugiego potomka, jeśli pierwszym jest dziewczynka. Tradycyjnie chińscy chłopi przekazują ziemię synom, nie córkom.

em, pap