Ameryka w natarciu (aktl.)

Ameryka w natarciu (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Amerykańska piechota morska wsparta czołgami i lotnictwem podjęła w czwartek w Nadżafie szturm na pozycje bojowców radykalnego duchownego Muktady al-Sadra i  przed wieczorem opanowała centrum miasta.
Nie weszła jednak do  meczetu-mauzoleum imama Alego, świętego przybytku dla milionów szyitów na całym świecie.

Major David Holahan z 4. pułku piechoty morskiej powiedział agencji Associated Press, że celem operacji jest "likwidacja milicji al-Sadra".

Wieczorem Amerykanie zajęli dom Muktady al-Sadra w centrum Nadżafu. Sadra tam nie było; prawdopodobnie przebywa w meczecie Alego, oddalonym o jakieś dwa kilometry.

W ciągu dnia samoloty i śmigłowce szturmowe ostrzeliwały i  bombardowały pozycje bojówek sadrowskiej Armii Mahdiego na  gigantycznym cmentarzu szyickim w pobliżu meczetu Alego.

Ofensywa, podjęta po siedmiu dniach od wybuchu nowej rebelii sadrystów, w której na szyickich terenach Iraku zginęły już setki ludzi, wywołała nowe protesty w Bagdadzie, Basrze i innych miastach kraju.

Próba rozstrzygającej rozprawy z Armią Mahdiego i rosnące niezadowolenie szyitów, stanowiących większość ludności Iraku, mogą ściągnąć polityczną nawałnicę na głowę tymczasowego premiera Iraku Ijada Alawiego, jeśli wskutek walk ucierpią święte miejsca albo jeżeli liczba ofiar znacznie wzrośnie.

Alawi nadal grozi i kusi: w czwartek wezwał sadrystów w całym kraju, by złożyli broń, ale jednocześnie ponowił zaproszenie dla  31-letniego Muktady al-Sadra do włączenia się w proces transformacji politycznej Iraku.

Polscy żołnierze z wielonarodowej dywizji Centrum-Południe, która do poniedziałku odpowiadała za Nadżaf, nie uczestniczą w walkach, bo mandat polskiego kontyngentu obejmuje zadania stabilizacyjne i  działania obronne, nie zaś ofensywne. Amerykanie przejęli kontrolę nad prowincją od Polaków po wybuchu nowej rebelii sadrystów.

Późnym popołudniem samoloty amerykańskie bombardowały cele w  pobliżu domu Muktady al-Sadra niedaleko meczetu Alego, a nieco dalej marines walczyli z milicją Armii Mahdiego. Nad terenem starć unosiły się kłęby czarnego dymu.

W obawie przed bitwą od rana z Nadżafu uciekały tysiące mieszkańców.

Zaciskając pierścień okrążenia, marines zablokowali wejścia do  meczetu Alego, w którym ukryła się część bojowców Armii Mahdiego. Premier Alawi wezwał ich, aby "opuścili świątynię i nie naruszali świętości tego miejsca".

Walki toczyły się także w Kucie, 160 km na południowy wschód od  Bagdadu, w polskiej strefie stabilizacyjnej, gdzie w środę sadryści zaatakowali siedzibę władz miejskich oraz posterunki irackiej policji i Gwardii Narodowej. W czwartek w kolejnych starciach i w wyniku amerykańskich nalotów na pozycje Armii Mahdiego zginęły tam co najmniej 72 osoby.

Ponadto 25 osób zginęło w ciągu minionych 24 godzin (do czwartkowego popołudniu) w starciach w Bagdadzie, a 21 w innych miastach. Od kilku dni nie ma nowych informacji o liczbie zabitych w samym Nadżafie. Fotoreporter Reutera widział dziesiątki ciał sadrystów w domach mieszkalnych miasta. Zwłoki przeniesiono tam z  miejsc walk i obłożono bryłami lodu w oczekiwaniu na pochówek.

Dowództwo wojsk USA oświadczyło, że Amerykanie nie będą szturmować meczetu Alego. W Bagdadzie rzecznik irackiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych powiedział CNN, że sadrystów, którzy okopali się w meczecie i w czwartek ostrzeliwali z niego pozycje amerykańskie, rozbroją irackie siły bezpieczeństwa.

Jednak sadryści oznajmili, że nie zamierzają kapitulować. Ogłosili, że obroną meczetu-mauzoleum Alego i pobliskiego cmentarza, jednego z największych na Bliskim Wschodzie, dowodzi osobiście Muktada al-Sadr.

Przedstawiciel sadrystów, szejk Asaad al-Basri, ostrzegł, że  jeśli Amerykanie spróbują wyprzeć ich z Nadżafu, Armia Mahdiego wysadzi w powietrze naftociągi na południu kraju. Wskutek tej groźby pompowanie ropy do głównego rurociągu, prowadzącego do  terminali koło Basry, wznowiono dopiero w czwartek wieczorem.

Ceny ropy na rynkach światowych są wciąż bardzo wysokie. W Nowym Jorku płacono 44,92 USD za baryłkę, tylko 12 centów poniżej rekordowego poziomu z wtorku.

Analitycy ostrzegają, że operacja w Nadżafie może ugodzić rykoszetem w tymczasowe władze Iraku nawet jeśli meczet Alego pozostanie nietknięty, a milicja Sadra w tym mieście poniesie klęskę. Mówią, że niezadowolenie z akcji amerykańskiej może utrzymać się na długo i osłabić pozycję rządu Alawiego.

"Nie chodzi tylko o zniszczenia, równie szkodliwa jest symboliczna wymowa obecności Amerykanów w Nadżafie" - powiedział Gareth Stansfield, znawca spraw bliskowschodnich w londyńskim Królewskim Instytucie Spraw Międzynarodowych.

W Basrze i w szyickiej dzielnicy Bagdadu, Madinit Sadr, na  wiadomość o szturmie w Nadżafie demonstrowały tysiące szyitów.

"Niech żyje Sadr, Ameryka i Alawi to niewierni!" - skandowali demonstranci w Basrze.

Przebywający w Londynie na leczeniu najwyższy autorytet duchowy irackich szyitów, wielki ajatollah Ali al-Sistani, wezwał sadrystów i wojska amerykańskie w Nadżafie do poszanowania świętości miasta. Ajatollah "bardzo boleje nad tym, co dzieje się w świętym Nadżafie" - powiedział jeden z jego współpracowników, Murtada al-Kaszmiri.

sg, pap