Dane rozkolportowano w witrynie internetowej "nyc.indymedia.org". Jej administrator Matt Toups powiedział dziennikowi "Washington Post", że opublikowanie danych ma służyć demonstrantom protestującym w Nowym Jorku przeciw konwencji i prezydentowi Bushowi.
Ujawniając 18 sierpnia dane o delegatach autor publikacji napisał: "Naszym celem jest dostarczenie grupom antyrepublikańskim danych do wykorzystania taki sposób, jaki uznają za stosowne".
Za prawem do kontrowersyjnej publikacji opowiedziała się m.in. Amerykańska Unia Swobód Obywatelskich (ACLU). Uważa ona, że ścigając jej autorów władze naruszają wolność słowa i prawo do protestu politycznego.
Według przedstawicieli władz, publikując w sieci te dane osoba ta mogła naruszyć prawo zabraniające zastraszania wyborców.
em, pap