Batman broni ojców

Batman broni ojców

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przebrany za Batmana działacz organizacji broniącej praw ojców wszedł na teren Pałacu Buckingham i na balkonie rozwiesił transparent z napisem "Domagamy się równego traktowania w dostępie do dzieci".
33-letni Jason Hatch z Gloucester to kolejny działacz utworzonego w 2002 roku stowarzyszenia "Fathers 4 Justice" ("Sprawiedliwość dla Ojców"), podejmujący spektakularną akcję. Grupa walczy o  zrównanie praw ojców w dostępie do dzieci w rozwiedzionych małżeństwach.

Na słynnym balkonie pałacowym, na który wdrapał się Hatch, ukazuje się rodzina królewska przy okazji najważniejszych wydarzeń rodzinnych i państwowych.

Rzeczniczka dworu królewskiego powiedziała prasie, że królowa Elżbieta II nie zakończyła jeszcze wakacji i w czasie incydentu przebywała na zamku Balmoral w Szkocji.

Protest Hatcha miał zwrócić uwagę na proces innego z działaczy ich organizacji, Patricka Ronalda Davisa, który w poniedziałek miał stanąć przed sądem. W maju zorganizował on protest w Izbie Gmin, obsypując kolorowym proszkiem rządowe ławy, w których zasiadali premier Tony Blair, wicepremier John Prescott i minister finansów Gordon Brown. Incydent spowodował ograniczenie dostępu publiczności do Izby Gmin.

W sobotę inny z członków stowarzyszenia, przebrany za Spidermana, wdrapał się na London Eye, największy na świecie młyn diabelski -  gigantyczne koło widokowe zbudowane z okazji drugiego milenium. W  zeszłym roku inny działacz, też w stroju Spidermana, zabarykadował się na dźwigu nad Tower Bridge.

Akcję Hatcha uznano za kolejny ambarasujący incydent dla policji i służby bezpieczeństwa pałacu królewskiego. W czasie niedawnej wizyty prezydenta USA George'a Busha dziennik "The Mirror" ujawnił, że jeden z kamerdynerów, Ryan Perry, był podstawionym przez gazetę reporterem. W reakcji na tę wiadomość policja nasiliła środki bezpieczeństwa i zapowiedziała, że będzie szczegółowo weryfikować potencjalnych pracowników.

Były inspektor Scotland Yardu, John O'Connor, powiedział BBC News 24, że incydent wystawia złe świadectwo oficerom odpowiedzialnym za bezpieczeństwo rodziny królewskiej i jej otoczenia. "Bardziej się troszczą o zmianę warty i różne oficjalne ceremonie niż o to, by sprawy bezpieczeństwa potraktować poważnie" - ocenił.

ss, pap