Rewolucja kijowska

Rewolucja kijowska

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mieszkańcy całego byłego ZSRR są zdumieni, że na Ukrainie liczy się głos wyborców.
Kijów jest dziś dla światowej opinii publicznej tym, czym w czasach komunistycznych była Warszawa w dowcipie o podróżnych z Moskwy i Paryża. Gdy Francuz wysiadł przez pomyłkę w Warszawie, myślał że jest już w Moskwie. Rosjanin, stawiając nogę na warszawskim peronie, był z kolei święcie przekonany, że dojechał już do Paryża.

Zachód i Wschód są dziś jednakowo zszokowane tym, co się dzieje na Ukrainie - ale z zupełnie innych powodów. Zachodnich obserwatorów zbulwersowały nadużycia i fałszerstwa, jakich dopuszczały się władze ukraińskie w wyborach. Mieszkańców byłego ZSRR zdumiało zupełnie co innego - że mimo całej brutalności kampanii oraz oszustw, głos obywateli Ukrainy naprawdę się liczy. To prawdziwa rewolucja, jeśli wziąć pod uwagę, że tak zwane wybory na Białorusi rządzonej niepodzielnie przez Łukaszenkę są tragifarsą, a w Rosji Putina głosy obywateli także są "policzone" na długo przed wyborami.

Jeżeli również w drugiej turze ukraińskich wyborów zdoła wygrać Juszczenko, a władze nie odważą się unieważnić wyników, to mieszkańcy wszystkich postsowieckich republik będą wreszcie w stanie uwierzyć, że mają szansę powiedzieć: "do widzenia" wszechwładnym obecnie układom bezpieczniacko-oligarchicznym.

Juliusz Urbanowicz